tumry

~ głos obywatela zatroskanego losem własnego kraju

tumry

Category Archives: nauka

GRYPSY Z PLATFOSTANU (526) – Pierwszy mądrzejszym

06 Wtorek Maj 2014

Posted by tumry in nauka, psychologia

≈ 2 Komentarze

Tagi

bliźnięta, Holendrzy, inteligencja, Jedynak, Markus, Niderlandy, Niemcy, Nowy Ekran, potencjał intelektualny rodziny, Raven, test inteligencji, Zajonc, łączenie się strumieni

Za to, coś Tusk uczynił, w męce odejdziesz

Ad vocem do wpisu ‚Najstarsze dziecko najzdolniejsze’? Ciekawe badania. Nowy Ekran

Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych poprzedniego wieku Holendrzy przeprowadzili potężne badania, w sprawie wpływu niedożywienia na intelekt dzieci urodzonych pod koniec II wojny światowej. Chcieli złodziejom rowerów, jak się nazywa Niemców w Niderlandach wystawić rachunek za lata okupacji ich kraju. Ponad 350 tys. młodych mężczyzn, którzy ukończyli 19 lat zostało zdiagnozowanych m.in. testem na inteligencję, który był narzędziem nieuwikłanym kulturowo (Raven). Było to ważne, gdyż w Holandii jako kraju kolonialnym żyli ludzie różnych ras. Wykryto silną zależność między kolejnością urodzin tych dzieci w rodzinie a poziomem inteligencji, tj. była ona coraz niższa u kolejnych dzieci. Wykluczono wpływ statusu społeczno-ekonomicznego, jako czynnika kształtującego odkrytą zależność. Rzeczy nie wyjaśniono. Wynikami tych badań zainteresowali się znakomity amerykański psycholog społeczny polskiego pochodzenia Robert Bolesław Zajonc oraz jego współpracowniczka Hazel Rose Markus, którzy rzecz tak oto wytłumaczyli.

Założyli mianowicie, że dzieci mają większy potencjał intelektualny, jeśli ich rozwój przebiega w środowisku bardziej w tym kierunku stymulującym. Chodzi o połączone oddziaływania zarówno rodziców jak i dzieci, co nazwali łączeniem się strumieni. Wartość pro intelektualną takiego środowiska można wyrazić liczbą, która jest średnią z poziomu inteligencji wszystkich członków rodziny. Średnia ta rzecz jasna cały czas się zmienia, gdyż dzieci rozwijają się i z powodu narodzin kolejnego dziecka. Można by zatem mniemać, że im większa jest rodzina tym bogatsze środowisko intelektualne. W konsekwencji dzieci przychodzące na świat później, dysponowałyby większymi możliwościami intelektualnymi. Niestety, Holendrzy wykryli, że jest odwrotnie – zatem? Zając i Markus zaproponowali koncepcję, w myśl której wraz ze wzrostem wielkości rodziny, przeciętna potencjału intelektualnego się obniża. W przypadku rodziny z jednym dzieckiem średnia połączonych strumieni jest równa sumie intelektu rodziców podzielonego przez 2. Ponieważ każdemu dorosłemu od 20 roku życia (każdy przeżyty rok to 5 pkt.) przypisuje się wartość maksymalną 100, zatem dwoje rodziców i noworodek to 66,7 gdyż 100+100+0=200:3=66,7 pkt. Jeżeli wkład dziecka w intelektualny potencjał rodziny zwiększa się o 5 punktów rocznie, to po dwóch latach będzie on równy 100+100+10=210:3=70,0. Jednak na świat w tej rodzinie przyszło nowe dziecko, zatem trzeba sumę jej potencjału intelektualnego podzielić teraz przez 4. Otrzymujemy więc 52,5, gdyż 100+100+10+0=210:4=52,5. Biorąc pod uwagę, że rodzina, co kolejne dwa lata powiększałaby się o kolejnego noworodka, jej potencjał intelektualny będzie spadał: dla 5 osób w rodzinie 46,0; 6 – 43,3; 7 – 42,9. Od tego momentu dochodzi do pewnego paradoksu, oto 6 dziecku towarzyszy już potencjał intelektualny wyższy niż przy 5 i 4 dzieciach mianowicie 45,0. Teraz wraz z kolejnymi przychodzącymi na świat dziećmi, potencjał intelektualny zwiększa się, lecz nigdy nie osiągnie poziomu rodziny z jednym noworodkiem tj. 66,7.

Jeżeli by poprzestać na tym wyjaśnieniu, to możnaby się spodziewać, że w najlepszej sytuacji jest jedynak, gdyż dzieci bez rodzeństwa rozwijają się w najkorzystniejszym z możliwych klimacie intelektualnym. Jednak jedynacy osiągali jedynie poziom pierwszego  ziecka w rodzinie z czwórką dzieci. Dlaczego. Okazało się, że dlatego, iż nie stają się one nigdy ‚nauczycielami’, jak to by miało miejsce, gdyby w ich rodzinie było młodsze rodzeństwo. Bycie ‚nauczycielem’, stymuluje niejako dodatkowo własny rozwój. Tak samo jest z ostatnim dzieckiem w rodzinie. W sytuacji jedynaków psychologowie zalecają wzięcie do domu jakiegoś zwierzęcia. Staje się ono wtedy swoistym uczniem dla takiego dziecka, które dzięki temu zwiększa własne możliwości rozwoju intelektualnego. W sytuacji gdy na świat przychodzi jednocześnie para dzieci względnie trojaczki a może jeszcze więcej, nie ma odstępu między kolejnymi dziećmi. W takich razach testy inteligencji winny wykazywać, że wyniki tych dzieci są gorsze niż rodzeństwa niebliźniaczego. Tak jest w istocie. To co poprawia ich sytuację, to od początku życia towarzystwo rodzeństwa.

Pozostaje jeszcze kwestia takich rodzin, w których odstęp między narodzinami kolejnych dzieci jest bardzo duży. W skrajnych przypadkach okres od narodzin pierwszego do drugiego dziecka może wynosić nawet 15 lat i więcej. W takiej sytuacji drugie dziecko wkracza w potencjał intelektualny rodziny wyższy, niż ten, który zastają najstarsze dzieci – 68,7 wobec 66,7 (100+100+75+0=275:4). Okazuje się zatem, że duże odstępy między narodzinami umożliwiają młodszym dzieciom, przewyższenie innych, i niejako odwracają zależność między kolejnością urodzin a poziomem funkcjonowania intelektualnego.

Czy tak być w Polsce musi?

GRYPSY Z PLATFOSTANU (520) – Słowo

30 Środa Kwi 2014

Posted by tumry in nauka, polityka, psychologia

≈ 2 Komentarze

Tagi

analiza czynnikowa, Bóg, Ekstrawersja, Gramsci, Neurotyczność, osobowość, Otwartość na doświadczenie, Sowiety, Sumienność, UE, Ugodowość, św. Jan

Za to, coś Tusk uczynił, w męce odejdziesz

Na początku było słowo. Tak się zaczyna Ewangelia wg św. Jana. Nie  sposób jest przecenić znaczenia funkcjonującego w przestrzeni społecznej słowa a więc i języka. Skupia on, jak w soczewce, właściwie cały stan istniejącej rzeczy. Nikt nie planował powstania języków. Stało się to spontanicznie, a służy ludziom znakomicie i jest nie do zastąpienia. Z naukowego punktu widzenia przeprowadzane nad nim badania doprowadziły do rzeczy zaskakujących. Oto analizując język można dokonywać odkryć w zupełnie innych dziedzinach. Na przykład w obrębie psychologii stosując tzw. podejście leksykalne, w którym na podstawie tysięcy przymiotników i w konsekwencji zdań ujmujących kontekst zachowania człowieka, stwierdzono, że organizują się one w cechy a następnie w czynniki osobowości. Panuje zgoda, że jest ich 5. Możliwość tak potężnej redukcji z kilku tysięcy słownych charakterystyk do kilku, które całkowicie opisują osobowość człowieka właśnie, osiągnięto za pomocą oryginalnej metody statystycznej – analizy czynnikowej. Co więcej okazuje się, że stosując takie procedury w obrębie różnych języków, otrzymuje się w wyniku zawsze pięć takich samych czynników, są to: Neurotyczność, Ekstrawersja, Otwartość na doświadczenie, Ugodowość, Sumienność. Tak więc słowo oddaje naturę człowieka. Natomiast zmiany językowe, szczególnie takie, które są zaplanowane, a więc przeciwne spontaniczności, mogą skutkować daleko idącymi nieprzewidywalnymi konsekwencjami.

Tymczasem cechą czasów dzisiejszych są właśnie manipulacje językowe w celu osiągnięcia określonych zamiarów politycznych. Unia Europejska wdraża wręcz zalecenia tzw. marksizmu kulturowego do życia praktycznego. Metodę tę opracował Gramsci Antonio, w celu obalenia systemu burżuazyjnego. Chodzi o wprowadzenie ducha rozłamu w istniejące społeczeństwo. Cel ten można zrealizować nie siłą, jak narzucano system komunistyczny w Sowietach, a propagowaniem innego niż dotychczas, nazywania natury rzeczy. Chodzi o język. Nazywa się to poprawnością polityczną. Rzecz jest w toku. Wszystko mogłoby być ewentualnie OK, gdyby nie możliwe skutki uboczne. Zagrażają one naturze człowieka, gdyż za zmianami w obrębie języka, muszą pójść jeszcze inne, w postaci przemian w mentalności, przy czym zupełnie nie wiadomo w jakim to pójdzie kierunku. Jest to nieuchronne skoro istnieje funkcjonalny związek słowa i zdania z osobowością rozumianą jako organizacja określonych właściwości. Ta zostanie w wyniku tej nowomowy jakoś tam przekształcona w bliżej nieznanym kierunku. Co to będzie, Bóg raczy wiedzieć. W razie zwycięstwa marksizmu kulturowego czekają człowieka zaprogramowane, choć nieprzewidywalne zmiany w osobowości, które mogą być tego rodzaju, że poprzez zmienioną jego naturę, wywołają turbulencje społeczne na niewyobrażalną skalę. Z kolei człowiek nie poddany tym eksperymentom zostanie jaki był. Równolegle zatem będą funkcjonowali ludzie dwojakiego rodzaju. Może to doprowadzić do wybuchu nowej formy rasizmu, gdzie rasa będzie się wyrażała przez zmanipulowaną bądź tradycyjną osobowość człowieka.

Czy tak być w Polsce musi?

GRYPSY Z PLATFOSTANU (506) – Matatczyki

11 Piątek Kwi 2014

Posted by tumry in nauka, polityka

≈ Dodaj komentarz

Tagi

10.04.2010, cywilizacja łacińska, Freud, ludobójstwo katyńskie, marksizm kulturowy, mechanizm obronny, Moskwa, Polska, psychoanaliza, Rosja, Rzplita, Siewiernyj, Smoleńsk, Sowiety, tragedia smoleńska, Tu 154M-101, UE, Warszawa

Za to, coś Tusk uczynił, w męce odejdziesz

Tam gdzie polityka, tam i manipulacja, przy czym nie jest to proceder stosowany przez rządzonych, bo niby po co. Rządzący są zawsze zainteresowani  wykorzystaniem nadarzającej się okazji. Chodzi o wyciągnięcie maksimum korzyści, względnie poniesienie możliwie najmniejszych strat, szczególnie wówczas gdy zdarzy się coś spektakularnego. Często sprawujący władzę przywódcy, sami są autorami zaistniałego głośnego wydarzenia przy czym w zależności od jego typu, zainteresowani się nagłośnieniem względnie wyciszeniem sprawy. Może też być tak, że jedne wątki wydarzenia są nagłaśniane inne zaś wyciszane. Kłamstwo rzecz jasna może pomóc zarówno w lansowaniu jak i jego bagatelizowaniu. Międzynarodowi komuniści od zarania utworzenia swojego ruchu, łgali ile wlezie, wykoślawiając wszystko pod swoje potrzeby. Nawet faktyczni mienszewicy nazwali się bolszewikami, gdyż ta nazwa właśnie była bardziej nośna politycznie. To co władze w Polsce zrobiły ze śledztwem smoleńskim, zdaje się przebiegać wedle wzorca bolszewickiego, co dowodzi na pewno jednego. Jakiego mianowicie rodzaju ludzie sprawują władzę w naszym kraju. Jeżeli ktoś myślał, że w 1989 roku pozbyliśmy się komunizmu i komunistów u władzy, to się grubo pomylił. Z dowodami na to można się zetknąć na każdym kroku, tym bardziej, że ten model sprawowania rządów znalazł swoje nowe oparcie zamiast w Sowietach to w Unii Europejskiej.

To co się oficjalnie działo i dzieje po roztrzaskaniu się samolotu Tu-154M 101 przed pasem lotniska Siewiernyj pod Smoleńskiem, to pasmo działań mające na celu nie wyjaśnienie tragedii, a jej przedstawienie w takim kontekście, żeby odpowiedzialnością obarczyć ofiary. Proceder znany bo stary jak świat. Co więcej, rzecz wdrożono zanim w ogóle do zdarzenia doszło. W psychologii taki rodzaj działania nazywa się stosowaniem procedury, którą psychoanalityk Freud nazwał mechanizmem obronnym. Jego celem jest ukrycie właściwej kolei rzeczy, a w to miejsce podstawienie innej, która jest korzystna dla podmiotu, bo nie obarcza go winą, a nawet wręcz przeciwnie może taką osobę wzmocnić, lub postawić w korzystniejszej sytuacji. Ponieważ mataczenie w sprawie jest nadal przez władze w Polsce kontynuowane, to jeżeli założyć ich początkową niewinność, to teraz stały się one wspólnikiem tych, którzy do tragedii doprowadzili. Po prawdzie, to najbardziej prawdopodobną hipotezą tego co się stało 10.04.2010 roku jest przyjęcie, że od samego początku władze Ruso-Sowietów oraz Polski w doprowadzeniu do tego co się stało współdziałały, przy czym pomysł mógł powstać zarówno w Moskwie jak i w Warszawie.

O ile sama tragedia smoleńska zostanie z pewnością wyświetlona, i społeczeństwo otrzyma jasną odpowiedź, kto się do niej przyczynił, przygotował i wykonał, to jej konsekwencje będą obciążały Rzplitą lata całe. Może wręcz dojść do analogii z ludobójstwem katyńskim, co pomogło zniewolić Polskę na bardzo długo. Dlatego patrzenie ludziom władzy w Polsce na ręce, monitorowanie wszystkiego, nieufanie i sprawdzanie nawet po wielokroć wszystkiego od najdrobniejszego jej kroczku poczynając, to jedyny sposób, żeby maksymalnie skrócić panowanie wprowadzonego w naszym doświadczonym kraju naukowo i za pomocą zbrodni zakamuflowanego bezprawia. Jako królik doświadczalny, na którym testuje się najbardziej ortodoksyjną odmianę marksizmu kulturowego, jesteśmy teraz z uwagą obserwowani. Od wyniku tego testu będzie zależało to, czy jako naród i społeczeństwo utrzymamy się przy cywilizacji łacińskiej.

Czy tak być w Polsce musi?

GRYPSY Z PLATFOSTANU (444) – Atrybucja

21 Wtorek Sty 2014

Posted by tumry in nauka, polityka

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Bóg, Heider, lemingi, Lenin, PiS, PO, Polska, PSL, psychologia, Radio Maryja, Rosja, Sowiety, Telewizja Republika, Telewizja Trwam, Tusk

Za to, coś Tusk uczynił, w męce odejdziesz

W miarę opuszczania za chlebem naszego kraju przez ludzi aktywnych, średni poziom lenistwa w Polsce automatycznie wzrasta, co sprawia, że hochsztaplerom łatwiej utrzymać władzę. Po wkroczeniu Lenina  do akcji podobnie było w Rosji, z tym, że tam tzw. biali, czarni czy zieloni opuszczali kraj z powodów politycznych. Pomogło to rewolucji, gdyż leniwymi łatwiej manipulować. Zabawa trwała ponad 70 lat zanim sama władza nie uznała, że owszem leniwy jest w sterowaniu nim OK, ale w kraju pozbawionym ludzi aktywnych brak innowacji, przez co ‚nici’ z rozwoju społeczno-gospodarczego. Doszło do przekształceń lecz komuniści, aktualnie neokomuniści, władzy nie oddali. Identycznie jest w Polsce. Jak to możliwe można by zapytać?

Oto dzisiejsza neokomunistyczna władza, która już ponad sześć lat zawiaduje Polską, dysponuje nieporównanie lepszymi środkami utrzymania się przy sterze, niż to miało miejsce za komunizmu. I nie ma tu znaczenia instytucja formalnych wyborów, które na wszelki wypadek mogą być także stosownie zabezpieczone (opanowanie cyberprzestrzeni). Rzecz w tym, że dzięki wydaniu w 1958 roku dzieła „The psychology of interpersonal relations” Fritza Heidera zaczęto stopniowo rozumieć, czym tak na prawdę kieruje się człowiek w swoich wyborach. Końcówka wieku XX to już udokumentowana, pewna wiedza w tej sprawie. Dzięki to niej właśnie Tusk mgr Donald Franciszek z ferajną włączoną w (P)lan (O)stateczny i z pomocą (P)lanu (S)koku (L)ikwidacyjnego oraz agenturze, utrzymuje się u władzy.

Rzecz teoretycznie jest prosta. Oto Heider stwierdził, że po pierwsze w percepcji społecznej czy nam się to podoba czy nie popełniamy błędy, tak jak to się dzieje w widzeniu przedmiotów (złudzenia optyczne). Wpływa to na wybory, przy czym jesteśmy skłonni przeceniać rolę naszej osobowości i postaw, nie doceniać zaś tego co się wokół nas rzeczywiście dzieje. Tym samym wszystkie niegodziwości czynione przez idoli naszych nieocenionych lemingów np., są interpretowane jako rezultat cech indywidulnych obserwatora, nie zaś  rzeczywistych cech sytuacji, którą zawiaduje PO. To sprawia, że jej wyborcy tak właśnie widzą, a właściwie nie widzą tego, co wyprawia ich ukochana partia.

Po drugie człowiek dąży do równowagi psychicznej, zatem wszystkie napływające informacje muszą zostać przefiltrowane w taki sposób, by zminimalizować możliwość powstania wahań czyli niemożności podjęcia decyzji a zmaksymalizować szansę na jej uproszczenie, co sprawia, że decyzja staje się nieporównanie łatwiejsza do podjęcia. Lemingi nie dopuszczają zatem do wiadomości rzeczy, które przeczą wyidealizowanemu obrazowi idola czyli PO, a utrzymują na siłę zupełnie już nieaktualne i uproszczone, negatywne dane choćby o PiS.

Po trzecie wreszcie Heider zauważył, że w psychologii relacji międzyludzkich nie do przecenienia jest fakt, jak osoby widzą przyczyny zachowania i jak sobie na własny użytek to wyjaśniają – czyli jakich dokonują atrybucji. Najczęściej jest tak, że przywiązują nadmierną wagę do przyczyn wewnętrznych-stałych a nie liczą się tak z informacjami zewnętrznymi-zmiennymi (podstawowy błąd atrybucji). Tym samym PiS np. ma tego rodzaju cechy, które pozostają dla leminga zawsze negatywne mimo, że napływające informacje o tym przeczą. Nie one jednak są brane pod uwagę w procesie podejmowania decyzji, a wręcz są eliminowane ze świadomości.

Ponieważ człowiek zupełnie sobie nie zdaje sprawy, że tak funkcjonuje jego psychika, wystarczy więc dysponować środkami masowego przekazu, by tak opisywać rzeczywistość, aby dostosować przekaz do cech obserwatorów, i w ten sposób utrzymywać wyborców w przekonaniu niejako zaprogramowanym. Jeżeli to funkcjonuje, to wybory staje się czczą formalnością. Warunkiem sukcesu jest jednak monopol względnie daleko idąca dominacja w kontrolowanych przez daną stronę środkach masowego przekazu. Herr Donald Donaldowicz tym wszystkim dysponuje. Wyłom w postaci Telewizji Trwam i Republika oraz Radia Maryja zostanie w dużym stopniu zasypany przez propagandystów Tuska, co stanie się możliwe przez zastosowanie dezinformacyjnego zdyskredytowana. To samo będzie dotyczyło osób będących przeciwnikami politycznymi. Jeżeli coś poszłoby nie tak, to pozostają jeszcze bardziej konwencjonalne środki znane ze stanu wojennego. Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, istnienia zliczających głosy serwerów, którymi zawiadują Ruso-Sowiety. To są jednak środki dzisiaj absolutnie nadzwyczajne i pełniące funkcje asekurujące. Poza tym wszystko w rękach Boga.

GRYPSY Z PLATFOSTANU (403) – Sądy

29 Piątek List 2013

Posted by tumry in nauka, polityka

≈ Dodaj komentarz

Tagi

'Journal of Aerospace Engineering, Amerykańskie Stowarzyszenie Inżynierii Cywilnej (ASCE), Binienda, Bond, Burdenko, Cieszewski, etyka, Gliński, GW, Katyń, Kublik, Michnik, Nagroda Roberta Ridgay'a, Nagroda Torrensa, Niemcy, Olbrychski, PAN, psychologia, Putin, Siewiernyj, tragedia smoleńska, Tu 154M-101, Tusk, wSieci, Zoll

Olbrychski mgr Daniel co jakiś czas zabiera głos w sprawie tragedii smoleńskiej. W jednym ze spotkań telewizyjnych był uprzejmy wypowiedzieć się za wersją oficjalną, a dowodem w sprawie miało być zachowanie Władimira Władimirowicza, który, zdaniem aktora wyglądał na autentycznie tym co się stało wstrząśniętego. W tej sprawie mógł się rzecz jasna wiarygodnie wypowiedzieć ze względu na uprawiany zawód. Zdaniem znawcy etyki Zolla prof. Andrzeja Stanisława  (prawnik, przewodniczący komisji etycznej w nauce PAN) wtedy jedynie można zabierać w sposób uprawniony publicznie głos, gdy się jest w danej dziedzinie fachowcem. Tymczasem tygodnik wSieci opublikował zdjęcie Putina, który wraz z Donaldem Donaldowiczem był tak wstrząśnięty 10.04.2010 na lotnisku Siewiernyj, że osławiony drink Jamesa Bonda to nic. Obiektywnie rzecz biorąc znawstwo rzeczy wyrażone dyplomem, wcale nie gwarantuje prawdziwości sądzenia, gdyż czego nie zauważył Andrzej Stanisław, z natury rzeczy jest ono zawsze subiektywne. W tej sprawie wypowiada się twierdząco psychologia. Tym samym zapis sporządzony przez komisję, że: „jednoznacznie nieetyczne i naganne jest publiczne zajmowanie stanowiska przez osoby, nawet z tytułami profesorskimi i wyrażania przez nich kategorycznych sądów odwołujących się do wiedzy naukowej, w której nie są specjalistami” sam się falsyfikuje.  Nawet sądy wyprawiane nad oskarżonym, w czym niewątpliwie prof. Zoll ma doświadczenie, mogą się skończyć wadliwym orzeczeniem, mimo niby nienagannego przygotowania zawodowego sądzącego.

Olbrychski mgr Daniel wypowiadając kategoryczny sąd w sprawie wstrząśnienia Władimira Władimirowicza, mimo że jako dyplomowany aktor posiada wiedzę uprawniającą go do tego, a więc i etycznie rzecz biorąc prawo – pomylił się. Dowodem na to jest przywołane zdjęcie. To posiadanie dowodu, najlepiej krytycznego* jest zatem rozstrzygające z etycznego punktu widzenia i nie sądu jak chce komisja Zolla lecz twierdzenia. Posiadany zaś tytuł, może jedynie zmniejszać prawdopodobieństwo popełnienia błędu, co wynika z posiadania stosownego naukowego warsztatu. Żadne nawet najlepsze przygotowanie metodologiczne w dojściu do prawdy nie pomoże, jeżeli będzie brakowało dobrej woli. W przypadku zaś jej odwrotności może ono posłużyć do gmatwania istoty rzeczy, i wysuwania świadomie fałszywych sądów czy twierdzeń.

Trudno się spodziewać po Olbrychskim mgr. Danielu aby weryfikował swe sądy. Jednak jawne zaimpregnowanie się na merytoryczne racje, pokazuje do jakich szczytów mógłby dojść w aktorstwie ten człowiek, gdyby nie ta zupełnie fatalna cecha. W rozmowie z prof. Piotrem Glińskim zostało podanych wiele okoliczności merytorycznych, m.in. dotyczących druzgocącej przewagi naukowej osób** współpracujących ze smoleńskim zespołem parlamentarnym, w stosunku do członków komisji rządowych i co – i nic. Z uporem maniaka powoływał się aktor na przekaz oficjalny, co miało być rzekomo dowodem na rzetelność wykonanej roboty. Komisja Nikołaja Nilowicza Burdenki, też sporządziła raport, w którym ‚udowodniła’, że ludobójstwa naszych oficerów w Katyniu dokonali Niemcy. Czy dzisiaj Olbrychski mgr Daniel jest tego samego zdania? To jest tak, gdy podstawą do wygłaszania sądów w najróżniejszych publicznych sprawach jest dziennik (G)luty (W)yplute*** z zardzewiałym i dziurawym kubłem, w którym umieszczono tragedię smoleńską z pomocą red. Kublik Agnieszki. Wtedy to właśnie prawda na jakiś czas nie ma szans. Lecz herr Donald Donaldowicz i gaspadin Adam Ozjaszewicz wreszcie kiedyś pójdą, jak odeszli Stalin i Burdenko i co wtedy sire Daniel. Zostaną rogi tak.

———-

* Skoro dowodem na zderzenie się Tu-154M 101 z brzozą miało być jej złamanie w dniu katastrofy, to udowodnienie przez prof. Chrisa Cieszewskiego, że drzewo było w takim stanie już kilka dni wcześniej jest właśnie dowodem krytycznym. W tym momencie twierdzenia najlepszych rzekomo rządowych specjalistów od wypadków lotniczych, stały się jedynie sfalsyfikowanymi sądami, i są nic niewarte z punktu widzenia dochodzenia do prawdy. W kontekście politycznym natomiast mogą być w dalszym ciągu użyteczne. W tym przypadku wszystko zależy od etyki postępowania osób sprawujących władzę. I tu jest ‚pies pogrzebany’.

** Profesor Wiesław Binienda otrzymał był właśnie Nagrodę Torrensa za wybitne osiągnięcia w dziele prowadzenia periodyku naukowego „Journal of Aerospace Engineering”. Konkurował z 33 redaktorami naczelnymi pism naukowych wydawanych pod auspicjami Amerykańskiego Stowarzyszenia Inżynierii Cywilnej. Jednocześnie studenci profesora zdobyli Nagrodę Roberta Ridgway’a, dla najlepszego zespołu uniwersyteckiego zajmującego się taką inżynierią w 2013 roku.

*** Numer w postaci zrobienia ze znakomitości naukowych, ludzi owszem znających się na rzeczy, ale niby to tylko na zasadzie bawienia się samolocikami, był łajdackim chwytem najwyższego stopnia nierzetelności GW, czego dowodzi odsyłacz pomieszczony wyżej.

GRYPSY Z PLATFOSTANU (402) – Skąd my to znamy

28 Czwartek List 2013

Posted by tumry in nauka, polityka

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Anodina, Australia, Bauman, Binienda, Cieszewski, III RP, koń trojański, Kreml, Miller, Moskwa, Nagroda Nobla, Odyseusz, PAN, Polska, PRL, Rosja, Rońda, Siewiernyj, Skłodowska-Curie, Smoleńsk, Sowiety, Szuladziński, Tu 154M-101, Tusk, Zoll

Jednak jak władza chce to potrafi działać w stosunku do własnych obywateli w stylu Sowietów. Co innego w relacjach z ich pochodną Ruso-Sowietami, czego najlepszym dowodem jest siedzenie jak ‚mysz pod miotłą’, w sprawie akcji pod naszą ambasadą w Moskwie i w ogóle niereagowanie w wielu kwestiach, w których Kreml opowiada o Polsce bzdury.

Sen z oczu spędzają Tuskowi Donaldowi Franciszkowi osoby, które zainteresowały się wymysłami zawartymi w raportach Anodiny i Millera, a także zdumiewającymi różnicami, które dotyczą podstawowych danych w nich podanych. W rezultacie powstały modelowe prace, przedstawiające spójną koncepcję tego co stało się z Tu-154M 101 przed pasem lotniska Siewiernyj w Smoleńsku. Już na poziomie przed badawczym próbowano w stylu Sowietów, organizować konie trojańskie w  ramach grupy niezależnych a mających międzynarodowy autorytet naukowców. Mieli oni dopiero zająć się naukowo przyczynami tragedii smoleńskiej. Takim koniem trojańskim miał zostać pracujący w Australii dr Grzegorz Szuladziński. Po zapoznaniu się z dostarczonymi przez polskie władze materiałami, specjalista ten nie tylko nie dał z siebie zrobić wynalazku Odyseusza, ale wręcz przeciwnie po wnikliwej analizie, przedstawił racje na rzecz poglądu, że samolot zniszczyły eksplozje do jakich doszło w lewym skrzydle i w śródpłaciu.

Ponieważ w stosunku do osób, które zachowały moralny pion, metody Sowietów nie działały sięgnięto po stare wzory. Oto znakomity i dyspozycyjny od zawsze przedstawiciel inteligencji uzyskanej w ramach technologii obowiązującej w PRL Zoll prof. Andrzej Stanisław stwierdził, że naukowiec powinien wypowiadać się tylko w dziedzinach, w których jest specjalistą. Rzecz zorganizowana w ramach konwentyklu w PAN została wymierzona w naukowców, którzy współpracują z zespołem parlamentarnym kierowanym przez Antoniego Macierewicza. Punktem wyjścia do tej ‚mokrej roboty’ na prawdzie stał się znany przypadek blefu prof. Jacka Rońdy, do którego się on ‚bez bicia’ przecież przyznał.

Nie ma zatem wątpliwości, że za herr Donalda Donaldowicza wróciły stare czasy PRL. Oto nie ma przeszkód etycznych, żeby mający krew polskich patriotów na rękach bandzior Bauman prof. Zygmunt, twierdził co mu się żywnie podoba w różnych dziedzinach wiedzy. Tymczasem np. prof. Chris Cieszewski nie może się wypowiadać w sprawie złamanej na kilka dni przed tragedią smoleńską brzozy, gdyż nie jest fizykiem ani znawcą fotografii satelitarnej a specjalistą od biometrii leśnej. Zoll prof. może się natomiast wypowiadać w sprawach etyki, będąc prawnikiem. Z kolei prof. Wiesław Binienda, który jest ekspertem od inżynierii mechanicznej nie może się zajmować skrzydłem samolotu, nie będąc konstruktorem lotniczym. Jakim prawem zatem wg znakomitego Zolla prof., Maria Skłodowska-Curie będąc fizykiem i matematykiem zajmowała się chemią, z której śmiała jeszcze uzyskać Nagrodę Nobla. Łajdactwo niektórych przedstawicieli tzw. elit III RP jest niezmierzone. Co za zaprogramowana moralna miernota.

GRYPSY Z PLATFOSTANU (314) – Granda i Gender

17 Poniedziałek Czer 2013

Posted by tumry in nauka, polityka, psychologia

≈ 2 Komentarze

Tagi

Buss, Chopin, homofobia, marksizm, natura seksualna kobiety, natura seksualna mężczyzny, Oświecenie, Pervin, Volta

Kontynuując „dorobek” międzynarodowych komunistów lansujących po II wojnie na uczelniach marksizm, kosztem wyrzuconej na bruk niczym fortepian Chopina teologii, ich kontynuatorzy czyli zakamuflowani czerwoni totalitaryści, powołali na uniwersytetach studia podyplomowe Gender, w których przygotowują aktywistów, mających pozbawiać ludzi zdrowego rozsądku czyli rozumu. Gromada wyszkolonych genderowych grandziarzy, homo i ksenofobów ruszyła w świat w nadziei, że za pomocą argumentów o jakości porównywalnej z tym co nazi twierdzili o rasach, doprowadzi do wyeliminowania z naszego życia tradycyjne wartości.

Chcą to uczynić przez nadanie seksualności nadzwyczajnego znaczenia, przy czym jest ona traktowana z jednej strony jako właściwość zależąca od kultury, czyli de facto mająca znaczenie wtórne. Z drugiej zaś seksualność rozumiana jest pierwszorzędowo do tego stopnia, że od niej  wszystko inne jest uzależnione. Przeto to twierdząc, genderowcy usiłują tę cechę aktywnie wykorzystać choćby w wychowaniu, stymulując choćby i dziecko do doznawania tą drogą przyjemności. W stosownych programach oddziaływań już przed 4 rokiem życia przewiduje się, stosowanie w tej sprawie odpowiednich ćwiczeń.

Już z tego choćby skrótowego przedstawienia istoty rzeczy, zwolennicy Gender jawią się jako osobnicy typu oświeceniowego czyli są ciemniakami inaczej. Zamyślili oni, co jest nienowe, że za pomocą nauki* można uzyskać człowieka nowego, którego natura zostanie pozbawiona zbędnego balastu, za który uważają  kierowanie się w życiu tradycyjnymi wartościami – w Polsce głównie katolickimi. W to co wierzą jest w gruncie rzeczy nadzieją na wygranie wojny awersu z rewersem bądź odwrotnie. Ma to doprowadzić do powstania medalu, który pozbawiony jednego ze swoich atrybutów, czyli jednej ze stron, stanie się automatycznie dużo bardziej wartościowy. To, że fizycznie medalu już nie będzie, gdyż musi on mieć obie strony, tych zawodowych blagierów nic a nic nie obchodzi. Na tej samej zasadzie ma zniknąć też i człowiek, a w jego miejsce pojawić się ma człekopodobna i całkowicie spolegliwa biomaszyna.

W tym kontekście najbardziej dziwi, że wytrzebiona z naukowości koncepcja Gender znalazła wsparcie w niektórych kręgach, które z natury rzeczy winny być odporne na tego rodzaju bełkot. Jak widać nie wyciągnięto żadnych wniosków ze spektakularnej klęski marksizmu. Historia po latach zatoczyła zatem koło i za pomocą Genderu jako substytutu marksizmu, usiłuje się teraz wykończyć naturę człowieka, która w istocie jest genialnym i najwyższym osiągnięciem rozwojowym.

Twierdzenie licznych feministek (Gender), że różnice psychologiczne między kobietami a mężczyznami nie są nieuniknione jest „wyssane z palca”. Przeciwnie dowodów całkowicie sprzecznych z tym poglądem dostarczają m.in.. prace Davida Bussa**, który np. stwierdził, że niektóre różnice między płciami mają charakter uniwersalny. Mężczyźni przykładają większą wagę do młodego wieku i atrakcyjności fizycznej. Wysoko cenią zdolności rozrodcze. Preferują cnotliwość. Nie są skłonni wybaczać zdrady fizycznej, a mając już doświadczenia seksualne, wykazują też większą na tym tle zazdrość. Kobiety natomiast cenią nade wszystko zasoby finansowe, ambicję, pracowitość. Nie są skłonne wybaczyć zdrady emocjonalnej, a jej poziom pozostaje taki sam niezależnie od doświadczeń seksualnych.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że ekspansja Gender, jeżeli się tej okropności nie zatrzyma, może wyrządzić ludzkości niepowetowane szkody. Doprowadzi się do tego niszcząc rodzinę, poprzez antagonizowanie dzieci i rodziców za pomocą manipulowania seksualnością ich pociech. W perspektywie bardzo prawdopodobne się staje, że w konsekwencji ludzie, którym dane będzie przeżyć ten eksperyment, będą się musieli na nowo cywilizować. Całe tysiąclecia osiągnięć cywilizacyjnych, w jakie została „wyposażona” natura człowieka, będą w ten sposób utracone. Gratulacje.

———-

* Przeciwstawianie nauki wierze jest absurdalne (dla zrozumienia tej elementarnej prawdy wiele zrobił Benedykt XVI). To tak jakby w ogniwie Alessandro Volty doprowadzić do rywalizacji minusa z plusem. Cóż przyjdzie ze zwycięstwa jednego bądź drugiego prądowego bieguna, skoro tego skutkiem będzie to, że utracona zostanie różnica potencjałów, a więc możliwość wytworzenia energii elektrycznej.

** Pervin L.A. (2003) The Science of Personality. Oxford University Press.

GRYPSY Z PLATFOSTANU (257) – Zebula czy Zebulon

01 Piątek Mar 2013

Posted by tumry in nauka, polityka, przyroda, psychologia, satyra, wiara

≈ Dodaj komentarz

Tagi

AK, Arapesze, Bóg, bolszewizm, Bęgowski, Chiny Ludowe, chrześcijaństwo, Czambuli, Darwin, Freud, Gazeta Wyborcza, Gender, Grecy, Grodzka, GW, Janion, komunizm, Korea Płn., Lenin, Litwa, Malinowski, Marks, Maslow, Mendel, Miczurin, Morze Śródziemne, Mundugumorzy, Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, Niemcy, Nowa Gwinea, pitagorejczycy, Podwale, Polacy, Polak, Polka, Pomnik Małego Powstańca, PRL, psychoanaliza, PZPR, reinkarnacja, Rosja, Rosjanie, Rzeczpospolita, Sowiety, Spartanie, Stare Miasto w Warszawie, Swarożyc, Tusk, UE, Warszawa, Wawiłow, Weiner, wiara, Wilno, ZSRS, Łysenko, Świętowit

Wydawać by się mogło, że wraz z kompletną klapą komunizmu, także spisane majaki  głównego promotora tego wspaniałego ustroju, zostaną wyrzucone do ‚kublika’ historii. Jednak ku nieszczęściu wszystkich popłuczyny po marksizmie znalazły swoje kolejne ideologiczne zastosowanie. Nazywa się to Gender. Tak więc Marks wiecznie żywy, ale teraz już tylko w ludziach upadłych. Chodzi tu głównie o formułę, że człowiek „jest produktem stosunków społecznych”.

Były i są na świecie osoby, których misją życiową jest zdrowe i to z „miłości” dokopanie rodzajowi ludzkiemu (Polakom robi to Tusk). Już sam faraon komunistów Karol Henryk, zanim zabrał się do swej ‚naukowej’ działalności filozoficznej, był oświadczył „to ja wam teraz pokażę”. Owo stwierdzenie osadzone było w realiach zdrowotnych, gdyż mistrz był chory na zaczyraczenie całego ciała. Było to bolesne i nie dawało się wyleczyć, przy czym towarzyszył temu nieprzyjemny zapach. Miłośnik płci niewieściej jakim był Marks, miał zatem poważny kłopot. Trzeba przyznać, że za to wszystko zrewanżował się ludziom srodze, gdyż kierując się jego filozofią, dla dziesiątek milionów ludzi znaleziono  pseudo intelektualnie uzasadnioną drogę, do przyśpieszonego udania się w krainę wiecznych łowów. Szczególnie znakomite wyniki w tym względzie osiągnęły nowatorskie Sowiety, które przekazały następnie pałeczkę ideologiczną nie mniej fenomenalnym w tym względzie Chinom Ludowym, ci Korei Północnej, itd.

Dzisiaj poprzez idiotyczny genderyzm jeszcze  inni usiłują nadać marksizmowi kolejną twarz. Tym razem chodzi m.in. o narzucenie ludziom przeświadczenia o wymienności płciowej jako normie. Gdyby to się udało, to  ta staro-nowa ideologia uruchomi lawinę, która doprowadzi ludzkość do kolejnej hekatomby. Zbrodniczy wymiar marksowsko-genderyczny jest bowiem oczywisty, gdyż po raz kolejny prowadzi do totalnej relatywizacji wszystkiego, a więc i do podminowania systemu wartości, na którym oparta jest najbardziej wydajna spośród cywilizacji – cywilizacja basenu Morza Śródziemnego. Musi to zrodzić odruch samozachowawczy setek milionów ludzi i w konsekwencji wpadnięcie fundatorów na pomysł trwałego usunięcia ich z drogi ku „wolności”.

Bolszewicy, jako najznakomitsi prekursorzy w dziedzinie zastosowań ideologicznych, wyciągnęli dodatkowo wnikliwe wnioski z twierdzenia Marksa, że „wolność to uświadomiona konieczność”. Orzekli mianowicie, iż każdy kto nie akceptuje na pewno zwycięskiego w skali świata ustroju sprawiedliwości społecznej, nie może być wolnym i dlatego jest zakałą, która nie rozumiejąc konieczności dziejowej sama się prosi o unicestwienie. Najwyraźniej w rozumowaniu tym pobrzmiewa inne wielkopomne osiągnięcie rozumu ludzkiego, w postaci teorii doboru naturalnego. Najdziwniejsze jest jednak to, że funkcjonalnie związany z marksizmem darwinizm został de facto, przez ideologów Gender odrzucony. Wynika to z faktu, że  dobór naturalny sprawia, iż pojawienie się cechy przystosowawczo bezużytecznej, musi prowadzić do zablokowania możliwości jej przekazania, co oznacza wyeliminowanie fizyczne. Jednak dla genderowców tego rodzaju cecha jest wytworem otoczenia społeczno-kulturowego i w ten sposób jest rzekomo racjonalna.

Zatem dla zwolenników genderyzmu osoba taka jak np.  Anna Grodzka pod każdym względem jest kobietą i to całą gębą, choć z punktu widzenia darwinizmu to nonsens. Taka kobiecość obiektywnie nie może istnieć, gdyż jest elementarnym nieprzystosowaniem, przez niemożność pełnienia swej pierwszorzędowej funkcji, jaką jest wydanie na świat potomstwa. To we wcieleniu poprzednika Anny Grodzkiej, a więc Krzysztofie Bogdanie Bęgowskim natura wyraziła swe udane przystosowanie.

W gruncie rzeczy genderciarze nie wiedzą co czynią, gdyż tak na prawdę związali marksizm z hinduską filozofią reinkarnacji pomyślaną do tego w poprzek tj. zachodzącą za życia. Karol Henryk w grobie się na pewno nie przewraca, choć może być przyjemnie zadziwiony, „wiedząc” jak wykorzystano jego twierdzenie główne, o człowieku jako „produkcie stosunków społecznych”, przyspawując jedynie do tego charakterystyczny dla genderciarzy aspekt kulturowy.

W Polsce od czasu zainstalowania się komunistów wszystko, w tym nauka skarlała niewymownie. W takiej to sytuacji do dzieła zabrała się znakomita prof. Maria Janion-‚Onion’, która za okupacji Sowietów uczyła się spokojnie* w wileńskiej szkole średniej, żeby po wkroczeniu Niemców zacząć uczęszczać na tajne komplety gimnazjalne. Niestety po zapisaniu się do PZPR w 1949 roku, radosna twórczość pani profesor, zafundowana na materializmie głównego cienia, nabrała wyraźnego rozmachu. Do dzisiaj prof. Janion-‚Onion’ dowala ludziom tradycyjnych wartości, jak tylko może, wypisując swoje fantazmaty i głosząc w tej sprawie bzdury wszem i wobec (czyta się to, jakby ktoś obierał nad czytanymi stronicami cebulę).

Między innymi ta wielkość niezmierna inspirowana rzeźbą ‚Pomnik Małego Powstańca’ spod murów Starego Miasta przy ulicy Podwale, zabrała się też za dowalenie Powstaniu Warszawskiemu. Nie mając zielonego pojęcia o rzeczywistych powodach skąd się brały w oddziałach dzieci, dla których to sierot zupełnych był to jedyny w tych warunkach ratunek, oczerniła dowództwo Armii Krajowej za wysyłanie małoletnich do walki. Można zrozumieć, że pisząc dla (G)randziarzy (W)yrafinowanych tekst w tej sprawie, chodziło o dostarczenie komunistycznym mordercom kolejnego usprawiedliwienia na okoliczność ich bestialskich wyczynów, którym poddano żołnierzy AK i NSZ. Wy wysyłaliście na „śmierć” polskie dzieci, to my wam teraz damy.

W końcu prof. Maria Janion-‚Onion’ stała się mężem opatrznościowym filozofii Gender w Polsce. Skoro istniały zindoktrynowane przez nią liczne kadry wychowanków, trzeba było niewiele, aby program niszczenia naszej narodowej tożsamości wdrożyć. Do czynu tego zachęcała także beznadziejna i stale pogarszająca się sytuacja naszych szkół wyższych w hierarchii instytucji tego typu w świecie. Teraz można bowiem liczyć na to, że powołanie wydziałów filozofii Gender na polskich uczelniach, będzie mile widziane przez lewackich decydentów, którzy światowe klasyfikacje uniwersytetów tworzą. W ten sposób nasze wszechnice z pewnością awansują, ale naukowa myśl polska dostanie kolejnego kopa.

Naukawa trucizna podana społeczeństwu polskiemu przez prof. Marię Janion-‚Onion’ ze szczególną siłą i nade wszystko miała zaatakować jego tysiącletnią wiarę i Kościół Katolicki. Figura jaką wykonała owa badaczka polegała m.in. na próbie wyjaśnienia naszych niepowodzeń politycznych końca XVIII w. konfliktem jaki powstał w osobowości Polaków w wyniku przyjęcia nowej wiary. Oto argumentując psychoanalizą Freuda wyparcie starych wierzeń (Swarożyc, Świętowit) w związku z przyjęciem nowej wiary biedaczka ta wskazała, że osobowość Polki i Polaka stała się w ten sposób nieprzystosowana do pełnienia w pełni i normalnie swych funkcji. Jej zdaniem taki wewnętrzny konflikt spowodowany ścieraniem się starej wiary z nową, przekładał się na osobowość funkcjonującą w stałym konflikcie i wpływał negatywnie na życie społeczne Polaków. W konsekwencji miało to prowadzić do destrukcji państwa. Bzdury tego typu, gdyż np. wiara chrześcijańska i kościół umacniały polską państwowość, a człowieka czyniły podmiotem stosunków społecznych, wzięli na swe sztandary genderciarze. Dążą oni do przerobienia po marksistowsku natury ludzkiej, tak aby wyeliminować z niej wszelkie wątki pozwalające na wbudowanie na trwałe w osobowość Boga i naturalną ku niemu skłonność. Są przy tym niekonsekwentni, gdyż skoro, nie sposób było z osobowości człowieka wyrugować wierzeń pogańskich, to na jakiej zasadzie ma się to udać z chrześcijaństwem. Człowiek typu Gender zatem, to człowiek nieuchronnie permanentnie nieprzystosowany. To nam chcą właśnie zafundować kapłani tej filozofii, czyniąc z nas wewnętrznie skonfliktowanymi, a więc bezwolnymi i podatnymi na każdą manipulację jednostkami, a nie podmiotami życia społecznego, czyli osobami.

Idiotyczna wrogość filozofii Gender do nauki o dziedziczności jest przysłowiowa, gdyż pozostaje ona w sprzeczności z ich marksistowską tezą główną o nabywaniu tożsamości płciowej na zasadzie społeczno-kulturowej. W tym kontekście zatem geny mają nie mieć już w interesującej nas sprawie większego znaczenia. Wykoślawienie to nie ma żadnego naukowego uzasadnienia i jest następstwem myślenia życzeniowego podporządkowanego ideologii. Tymczasem badania nad męskością i kobiecością mają swoją długą historię i tradycję. Nikomu z  odpowiedzialnych naukowców, na podstawie wyników badań empirycznych, nie udało się dotychczas uzasadnić  tezy o zachodzącej wśród ludzi wymienności tożsamości płciowej. Jeżeli taki nacisk wewnętrzny się u człowieka pojawia, to jest to  przypadłość, która upośledza przystosowawczą funkcję osobowości, jednak jak się okazuje nie dla genderciarzy.

Tymczasem rzeczywiste badania nad męskością i kobiecością prowadzone są już od dawna na Nowej Gwinei i nie tylko (np. Malinowski). Okazało się poddając obserwacji społeczeństwa pierwotne, że dużo ciekawych rzeczy się w nich dzieje tylko nie wymienność płciowa, czyli przystosowanie tego rodzaju w ogóle nie wchodzi w rachubę.

Oto górskie plemię Arapeszów było z  punktu widzenia człowieka zachodu „kobiece” tj. mężczyźni byli bardziej podobni do kobiet, niż to ma miejsce w kulturze europejskiej. Charakteryzowali się przy tym  biernością, uprzejmością, łagodnością i poświęcaniem się życiu rodzinnemu. Wspólnie z kobietami opiekowali się dziećmi i wypełniali domowe obowiązki, słowem podział pracy był mniej wyraźny, niż to jest w naszej kulturze.

Kobiety i mężczyźni mieszkającego nad rzeką ludu Mundugumorów byli również bardziej podobni do siebie, niż to jest w naszej cywilizacji, lecz u nich przeważały cechy uważane za męskie. Ludzie ci byli bezlitośni, agresywni i gwałtowni.

Z kolei mieszkający w osadach nawodnych Czambuli byli dużo bardziej zróżnicowani i biorąc pod uwagę płeć niepodobni do siebie. Natura rzeczy jest jednak odwrócona. Oto kobiety były agresywne i sprawowały funkcję szefów od spraw materialnych. Mężczyźni na ogół reagowali emocjonalnie na uczucia swoich dzieci, oraz byli podporządkowani swej żonie i zależni od niej. Podczas porodu mężczyzna zwykle przebywa w samotności i cierpi. Lud ten traktował owe różnice w funkcjonowaniu kobiet i mężczyzn jako biologicznie naturalne.

Z punktu widzenia nauki z badań tych wynika jedynie, że role męskie i kobiece są podatne na okoliczności natury kulturowej. Jednak nie można w żadnym razie twierdzić, aby podatność ta dotyczyła aspektów anatomicznych czy fizjologicznych. Te pozostają na „swoim miejscu”. Zatem budowanie mitu Gender, jakoby istniały podstawy empiryczne do wypowiadania się na rzecz wymienności płciowej, jest poważnym nadużyciem i nie ma nic wspólnego z nauką.

W gruncie rzeczy filozofia Gender wykoleja właściwe rozumienia oddziaływań społeczno-kulturowych, czyniąc z tej dźwigni rozwojowej wyimaginowane narzędzie kształtowania się płciowości człowieka przez stawanie się, co jest konsekwencją myślenia w kategoriach ogólniejszych dotyczącego tzw. stawania się człowiekiem.  To ostatnie jest pomysłem starym jak świat. Już pitagorejczycy twierdzili, że osoba od swojego urodzenia potrzebuje 20 lat aby stać się człowiekiem. Notabene tłumaczy to, dlaczego inni Grecy np. jak Spartanie nie mieli prawnych problemów z eutanazją niepełnosprawnych dzieci – zabijany nie był przecież jeszcze człowiekiem.

Nie branie pod uwagę dorobku znakomitego czeskiego duchownego z zakonu augustiańskiego o. Gregora Mendla i jego następców, jest symptomatyczne dla skłamanej filozofii Gender. Już od połowy XIX wieku z badań nad niby banalnym groszkiem wynika, że i płeć człowieka nie jest żadnym wytworem społeczno-kulturowym, a decydują o tym geny. Później odkryto, że chromosomy XX generują powstanie cech kobiecych, a XY męskich. I co by w tej sprawie nie sądzić i nie mniemać, tak będzie do końca świata, a dla niektórych nawet o jeden dzień dłużej.

I nic tu nie pomogą pseudo wynalazcze łamańce urodzonych przerabiaczy naturalnych skłonności rodzaju ludzkiego, w postaci specjalistów mających swoich ojców chrzestnych w marksistach i Miczurinie – „nie możemy czekać na łaskę od natury. Zabrać to jej – oto nasze zadanie” – czy Łysence, który z kolei był prekursorem twierdzenia o nieograniczonych możliwościach przekształcania organizmów metodą zmian środowiskowych.  Wygląda na to, że „tu jest pies pogrzebany”, a więc powrót do stalinizmu w nauce (zamordowanie genetyka Wawiłowa), tym razem przez planowany naukowy zamach światowy w postaci narzucenia pseudofilozofii Gender. W tym kontekście nienawiść genderciarzy  do natury i wyników badań empirycznych w tej sprawie, wydaje się być wyjaśniona.

Ponadto wyjaśnia jeszcze coś innego. Oto w dniu Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych widać, że ci którzy ich mordowali ponieśli klęskę. Skazani przez międzynarodowych komunistów na niepamięć bohaterowie żyją. Frustracja ich oprawców jest ogromna, gdyż to na co postawili, czyli ideologia marksistowsko-leninowska, okazała się zbrodnicza  i pod każdym względem  „funta kłaków niewarta”. Mimo to nadzieją tego  potomstwa komunistycznego Demona są ich dzieci. To oni mają przywrócić blask zbrodniczym ideom, tym razem w wydaniu Gender i w ten sposób doprowadzić do udanego rewanżu na naturze, a więc i na kościele, w szczególności katolickim. Ruso-Sowiety pełnią przy tym, tym razem, jedynie funkcję pomocniczą. Za głównych sprzymierzeńców dzieci komunistów obrały  teraz uniwersytecko-genderciarskich  ideologów  amerykańskich  i  zajmujących w UE najwyższe stanowiska lewaków. W Polsce powstało już w ośrodkach akademickich kilkanaście centrów genderyzmu. Są to wyrzucone pieniądze, podobnie jak w PRL roztrwoniono kolosalne środki społeczne na finansowanie instytucji propagujących marksizm i leninizm, których skutki działalności odbijają nam się czkawką do po dziś dzień.

Skoro dzisiaj przypisuje się taką wagę do samorealizacji i do roli jaką pełni w osobowości przypisywanie sobie przez człowieka pewnych właściwości mogących się mieć nijak w stosunku  do istniejących, obiektywnych stanów rzeczy, to niech się wzmocni na uczelniach wydziały psychologiczne. Zarówno pojęcie samorealizacji jak i atrybucji do dorobek psychologów, choćby Maslowa i Weinera i żaden Gender czy jakiś „Lovender”, nic tu do rzeczy nie ma.

Epilog

Oto w latach trzydziestych XXXI wieku w okolicach dawnej Warszawy, której część lewobrzeżna nosi nazwę Warschau a prawobrzeżna Sankt Putingrad, trwają intensywne wykopaliska archeologiczne. W pewnym momencie pod ogromnym obeliskiem z napisem o treści Donaldusa Franciszkusa Tuskusa 1957-2015, badacze natrafiają na znakomicie zachowaną mumię wyglądajacą na ludzką. Już po dość pobieżnych oględzinach prowadzący prace prof. Detlef Fiutov stwierdził, że zmarła była kobietą. Nawet łańcuszek z tabliczką zawieszony na jej szyi zdawał się wniosek ten potwierdzać.  Odczytanie wygrawerowanego napisu zabrało jednak sporo czasu, gdyż trzeba było wezwać z rezerwatu tubylca znającego jako tako, nieużywany już tzw. język polski. Osobnik ten po kilku knutach odsylabizował napis, który brzmiał – poseł Anna Grodzka. Wprawdzie między napisem na obelisku a odczytanym na tabliczce łańcuszka była pewna sprzeczność co do personaliów, jednak płeć się zgadzała i nie budziła wątpliwości. Jakież zapanowało zdziwienie kiedy asystentka profesora mgr Tania Waginin w wyniku zastosowania najnowszej techniki rezonansu magnetyczno-dialektycznego stwierdziła, że rzekoma kobieta była jednak mężczyzną, względnie poszukiwanym typem pośrednim między mężczyzną a kobietą, gdyż posiadała cechy zarówno jednej jak i drugiej płci. Dopiero dalsze bardzo wnikliwe badania pozwoliły ustalić, że mumia jest okaleczonym mężczyzną, a więc złośliwą mistyfikacją i pułapką zastawioną przez katolickich Polaków na pokój miłujących Niemców i Rosjan, którzy zgodnie współpracując, objęli światłym oddziaływaniem społeczno-kulturowym zagrabione im wcześniej przez byłą Rzeczpospolitą ziemie między Odrą a Bugiem.

———-

* To świadectwo jest zdumiewające. Oto za panowania na Litwie Sowietów, które ją zajęły gwałtem, tubylczy uczniowie rzekomo normalnie funkcjonowali w szkołach, niczym jak za Rzeczpospolitej. Tymczasem po napaści Niemiec, które Litwę wyzwoliły i której wojska przyłączyły się do ataku na na ZSRS, trzeba było zejść do podziemia aby nauki pobierać. Nic zatem dziwnego, że tego rodzaju świadectwo Marii Janion „nie jest warte funta kłaków”, i że ze względu na  niewiarygodne preferencje tej pani w dawaniu świadectwa prawdzie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że jej późniejsza działalność publicystyczna, jest w sposób podobny i drastyczny obciążona naukawością.

Subskrybuj

  • Entries (RSS)
  • Comments (RSS)

Archiwum

  • Styczeń 2015
  • Sierpień 2014
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Kwiecień 2014
  • Marzec 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Lipiec 2013
  • Czerwiec 2013
  • Maj 2013
  • Kwiecień 2013
  • Marzec 2013
  • Luty 2013
  • Styczeń 2013
  • Grudzień 2012
  • Listopad 2012
  • Październik 2012
  • Wrzesień 2012
  • Sierpień 2012
  • Lipiec 2012
  • Czerwiec 2012
  • Maj 2012
  • Kwiecień 2012
  • Marzec 2012
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011

Kategorie

  • ekonomia
  • film
  • historia
  • książka
  • kultura
  • motoryzacja
  • nauka
  • pies
  • poezja
  • polityka
  • prawo
  • przyroda
  • psychologia
  • satyra
  • sport
  • Uncategorized
  • wiara

Meta

  • Zarejestruj się
  • Zaloguj się

Blog na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies