tumry

~ głos obywatela zatroskanego losem własnego kraju

tumry

Tag Archives: ABW

GRYPSY Z PLATFOSTANU (538) – Sprawiedliwość

21 Środa Maj 2014

Posted by tumry in polityka, prawo

≈ 2 Komentarze

Tagi

ABW, Achilles, CBŚ, Kwicień, pięta achillesowa, PO, Sawicka, tajne służby

Za to, coś Tusk uczynił, w męce odejdziesz

Jednym z największych ‚osiągnięć’ polskiej transformacji ustrojowej było dorobienie się niezawisłych sądów. Wprawdzie złośliwi twierdzą, że jest to niezawisłość od sprawiedliwości lecz funkcjonowanie naszego sądownictwa, uległo podobno rzeczywistym pozytywnym przemianom. Dobra praca sądów jest rzeczą nie do przecenienia, gdyż identyfikacja obywatela z państwem jest w dużej mierze kształtowana jakością pracy wymiaru sprawiedliwości. Niestety właściwie nagminnie zdarzają się w naszym kraju sytuacje, kiedy za to samo, mimo daleko idącej zbieżności wszystkich istotnych aspektów sprawy, zapadają całkiem odmienne orzeczenia. Jest to pięta achillesowa naszego systemu prawnego.

Aktualnie w sądzie toczy się postępowanie w stosunku do rzekomo najgroźniejszego terrorysty ujętego w ostatnich latach przez polskie służby. Kwiecień Brunon bo tak się nazywa schwytany, był potężnie inspirowany przez agentów ABW, którzy znaleźli się w grupie jego współpracowników. Wiedzieli oni o każdym jego ruchu. Usiłowali w ten sposób jakoby wysondować jak daleko ów rzekomy terrorysta gotów jest się posunąć. Co więcej w aktach sprawy widnieje informacja, że niedoszły zamachowiec, który przecież miał wysadzić w powietrze polski parlament, zrezygnował wcześniej z tego z zamiaru. Nie wpłynęło to na postępowanie ani ABW, prokuratury, ani decydującego o tymczasowym areszcie sądu, które dalej robią swoje. Tymczasem w stosownym orzeczeniu dotyczącym sprawy niezwykle uczciwej Sawickiej Beaty Doroty przestępstwo płatnej protekcji przypisał sąd CBŚ, gdyż to owo biuro zgromadziło całość materiału dowodowego rzekomo sprzecznie z wymogami. Inaczej mówiąc, że gdyby nie CBŚ to uczciwej Beacie Dorocie ani w głowie by były płatne protekcje, tak była uczciwa. Jeżeli sąd zajmujący się sprawą Kwietnia Brunona postąpiłby analogicznie, to winą za planowanie ataku terrorystycznego powinna zostać obciążona ABW. Zapewne tak się nie stanie, gdyż wygląda na to, że cała ta mistyfikacja powstała na zamówienie polityczne. Tajne służby i (P)ostument (O)sikany stać nie na takie numery, gdyż uczyniły one z Polski swój własny folwark zwierzęcy.

Czy tak być w Polsce musi?

GRYPSY Z PLATFOSTANU (395) – „Kręć się, kręć wrzeciono”

22 Piątek List 2013

Posted by tumry in polityka

≈ Dodaj komentarz

Tagi

ABW, Belweder, BOR, CBA, Grabowski, Kancelaria Premiera, Korolec, MEN, MON, Mongołowie, MSW, MSZ, ONZ, Pałac Koniecpolskich, Polska, Rosja, Rosjanie, Rzeczpospolita, Sowiety, Stadion Narodowy, Tusk

Łapanka skończona. Trzy kobiety i czterech mężczyzn, jako kandydaci na nowych ministrów i stojąc pod sznurek z miną ‚kota s…….. na pustyni’, wysłuchało drętwej gatki swojego szefa, który z obłędem w oczach bla, bla i bla. Zwracał ci się on z propozycją objęcia tej funkcji do wielu osób o znanych nazwiskach, jednak perspektywa obcowania z kimś pozbawionym pionu moralnego, a nawet więcej, jest na tyle nie do zniesienia, że poodmawiali. Nie sposób się dziwić, gdyż podanie ręki komuś takiemu może być niesamowitą torturą. Najciekawsze w tym wszystkim jest wylanie z posady ministra środowiska Korolca Marcina, który właśnie przewodzi konferencji klimatycznej ONZ, zorganizowanej na Stadionie Narodowym za ciężkie miliony. Pechowy ten stadion jak cholera.  Nawet tak bliskie Tuskowi Donaldowi Franciszkowi ogłupianie ludzi, tym razem w wydaniu organizacji o zasięgu globalnym, nie wpłynęło hamująco na jego decyzję, która potężnie skompromitowała Polskę. Tego rodzaju działanie to idee fixe herr Donalda Donaldowicza. Zbłaźniony w ten sposób w oczach międzynarodowych Korolec, mający planowo zadziałać na zanieczyszczaczy środowiska niczym bezlitosny krogulec, stał się w  jednej chwili trznadlem, który w dodatku dostał czkawki. Zastępujący Korolca Grabowski H. Maciej, to musi być niezły zawodnik. Nie oczekujmy zatem po tym człowieku czegokolwiek dla naszego kraju dobrego.

Tymczasem mający z mocy konstytucji strzec dobrego imienia Rzeczpospolitej ogłoszony prezydentem „Jezus” Maria Karol Bronisław, ‚ani be ani me’. Ten dba o inne rzeczy. Od początku jego urzędowania, kiedy to podjudził elementy przestępcze do akcji przeciwko patriotom strzegącym harcerskiego krzyża przed Pałacem Koniecpolskich, nie było wiadomo dlaczego ów nie chce się do niego wprowadzić. Ostatnio sprawa stała się jasna. Oto w ambasadzie Ruso-Sowietów zainstalowane są anteny umożliwiające podsłuchiwanie wszystkiego w obrębie jednego kilometra. Belweder jest w ich zasięgu tymczasem właściwa siedziba prezydenta nie. Ponadto Mongoło-Rosjanie mogą monitorować to, co dzieje się w: willi premiera, Biurze Ochrony Rządu, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, Ministerstwie Obrony Narodowej, Kancelarii Premiera, Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Centralnym Biurze Antykorupcyjnym i Ministerstwie Edukacji Narodowej. O ile za kadencji PiS było wiadomo, że rząd polski przedsięwziął stosowne kroki, aby się zabezpieczyć przed elektroniczną inwigilacją, to jeżeli chodzi o aktualne władze nie ma takiej pewności. Narastająca w stosunku do Polski buta Ruso-Sowietów, zdaje się sugerować, że mają oni podstawy aby ponownie zacząć traktować nasz kraj jako bliską zagranicę. Są zatem dobrze poinformowani.

GRYPSY Z PLATFOSTANU (243) – Dintojra

04 Piątek Sty 2013

Posted by tumry in polityka

≈ Dodaj komentarz

Tagi

ABW, Bondaryk, Komorowski, Kozak, Koziej, Kuźniar, Londyn, Order św. Andrzeja Powołańca, Polska, Potop, Rosja, Rzeczpospolita, Sienkiewicz, Sowiety, Tatarzyn, Tupolew, Tusk, wolna amerykanka

„Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma”. To  sienkiewiczowskie i historyczne podsumowanie nadal jest aktualne. Oto Donald Franciszek Tu-sk w ramach remontu, a w rzeczywistości rozbiórki Polski, starł się w wolnej amerykance z innym fachowcem od zblagowanego pojmowania interesu narodowego Krzysztofem Aleksandrem Bond-a-rykiem.  Pierwszy poleciał wysoko na skrzydłach określeń, w których tle słychać dość wyraźnie określenie skur….. itp. Z kolei szef ABW na razie tylko bezgłośnie, ale jednak ryczy ostrzegając.

Obaj panowie, którzy po sienkiewiczowsku postury nikczemne mają, żeby wziąć się za łby wybrali zapasy. To paradoksalnie dla Bonda handicap, gdyż  strój zapaśniczy nie ma rękawów. Tym samym ukrycie w nich sprężynowca, obok zakontraktowania przelotu znakomitym statkiem powietrznym Tupolewa, co jest ulubionym sposobem Tuska  na doprowadzanie do ostatecznych rozwiązań – nie wchodzi tym razem w grę.

Z kolei dla Bonda, który przywykł do robót w ciemnych zaułkach, pojedynek na oświetlonej macie wygodny nie jest. Ta charakterystyczna dla Tuska „jasność” została ostatnio podkreślona fotografią szczęśliwej bo roześmianej i chyba polskiej rodziny typu 2+1 (model popierany z całych sił przez administrację Tuska), występującą w tle ‚największego’ jej dobrodzieja. Wieść niesie, że nowy w miejsce wywalonego tuż przed emeryturą fotograf kancelarii, zdjęcie to wykonał w Londynie.

W sumie sytuacja jest taka, że obaj panowie ‚T’ i ‚B’ na prawo nie oglądają się wcale, co dobrze rokuje atrakcyjności tych zawodów. Wiadomo, że Donald Franciszek to niedościgły mistrz w stosowaniu i wymyślaniu niedozwolonych technik i chwytów. Bond tymczasem, to znany kolekcjoner rzeczy rzadkich, którymi jest w stanie postawić do konta najwyżej postawione w państwie osoby. Wiele też będzie zależeć od sędziowania. Arbitrów międzynarodowych jest dwóch i każdy z nich uważa innego z zawodników za faworyta, co może doprowadzić do pewnych perturbacji i ekscesów.

PS. 1. „Panie! Panie wszechmogący! Czemuś to tak tę nieszczęsną Rzeczpospolitą rozgrodził, że wszystkie świnie sąsiedzkie włażą do niej teraz i trzy najlepsze prowincje już spyskały!” (Sienkiewicz, Potop T. I).

PS. 2. Podobno „Jezus” Maria Karol Bronisław bardzo jest kontent z urządzonych zapasów, a ewentualne opowiedzenie się Bonda za siłami namiestnikowskiego postępu uzna za wielki jego awans, wart nawet wystąpienia do Ruso-Sowietów o odpowiednie odznaczenie onego np. Orderem św. Andrzeja Powołańca. Trzymajta się Bronisława Marii Karola oświadczył jeden z Kuźniarów i Kozak Koziej (K, K, K żeby gorzej nie powiedzieć), a dobrze na tym wyjdzieta. O Rzeczpospolitej ci od ‚K’ nie wspomnieli ani słowem.

GRYPSY Z PLATFOSTANU (232) – Demon

21 Środa List 2012

Posted by tumry in polityka

≈ 1 komentarz

Tagi

ABW, Brunon K, CBA, Cielebąk, Kaczyński, Komorowski, Rosja, Sawicka, Sejm, Sowiety, Tusk, TVN

Nie ma takiego łajdactwa, żeby dla utrzymania się w grze, Donald Franciszek Tusk byłby go nie zrobił. Dla człowieka tego nie istnieje żadne tabu, a rozum podporządkowany psychopatycznej osobowości, generuje coraz to nowe diabelskie pomysły. Niestety Tusk myśli od rana do wieczora z wyjątkiem swoich występów na boisku piłkarskim, co było widać w czasie meczu Politycy -Gwiazdy TVN (takie to gwiazdy „jak z koziej dupy trąba”). Nawet sny są dla niego czasem idiotycznych eksperymentów, gdzie obiektywna logika poddana jest ciężkiej próbie intelektualnego nacisku wspartego nieświadomością. Wychodzą z tego potworki decyzyjne, jeden za drugim, jak na taśmie produkcyjnej.

Tusk specjalizuje się w stosowaniu pokrętnej logiki do tego stopnia, że dana rzecz, co innego znaczy w zależności od tego czy nad krajem panuje wyż czy niż, czy Kaczyński coś powiedział czy nie, czy syn coś zełgał czy powiedział prawdę. W każdym razie z ust tego człowieka płynie blaga, która jest następnie powielana przez usta trzymające się zębami coraz to niższych szczebli władzy, a także redakcji prawie wszystkich mediów w kraju.

Kiedy ponad 5 lat temu Beata Dorota Sawicka kręciła lody w i pod Sejmem (płatna protekcja), to jej późniejszą linią obrony przed sądem, była gadka o wymuszeniu na niej właśnie takiego postępowania ze strony funkcjonariusza CBA, na skutek podstępu o zabarwieniu erotycznym. W konsekwencji mimo upływu tylu lat dawny Cielebąk, który zagrał udanie „cielę na niedzielę”, nie został skazany prawomocnym wyrokiem, choć stuprocentowych dowodów w tej sprawie jest całe mnóstwo. Tusk sprawę po wpadce wziął na „klatę”, czuwał i pomógł  rzecz załatwić. (Wszystko będzie dobrze Pani Doroto Beato, rzecz wróci do normy, proszę się nie obawiać).

Tymczasem na okoliczność zamachnięcia się przez Brunona ‚K’  na Sejm, Rząd i na pożal się Boże „Jezus” Maria Karol Bronisława wiadomo, że w jego usiłowaniach „terrorysty” pomagali mu co najmniej czterej funkcjonariusze ABW. Tymczasem gadki o nakłanianiu zamachniętego do przestępstwa nie słyszy się wcale. Niejakiej pikanterii sprawie dodaje fakt, że oskarżony jest człowiekiem niepełnosprawnym, któremu mimo wszystko udało się, początkowo w wielkiej tajemnicy, zgromadzić rzekomo na okoliczność zamachu 4 tony materiałów wybuchowych. Okazuje się ponadto, że niektóre tzw. dowody mają długi, bo ponad 10-letni żywot.

Na miejscu osób mających problemy z niepełnosprawnością oraz dodatkowo mając Donalda Donaldowicza na karku – zatroskałbym się niewymownie. Czuje się, że ów szykuje epokowe posunięcia. Summa summarum to trzeba przyznać, biorąc pod uwagę beznadziejnie opóźniony, ale jednak owego ślub katolicki, że tak zostały przygotowane kroki kamuflujące rzeczywistość, iż nawet sam diabeł nie jest w stanie zorientować się o co chodzi, i co Tusk detalicznie knuje (przed księdzem klękał nie będę oświadczył).

W ten sposób Donald Franciszek zawiaduje wszystkimi semaforami. Z kolei jedynie na równi, operuje nimi w Polsce głównie agentura Ruso-Sowietów. A to jest lewacka kultura zarządzania państwem. Dla wielu sprawujących władzę, to optimum wszystkiego co sobie można wyobrazić – czyli gówno udające złoto.

Czeka nas czas albo udawania, że złoto widzimy wszędzie, albo stwierdzenia, że w szambie nie jesteśmy już w stanie funkcjonować. Zostało mało czasu, trzeba się decydować.

GRYPSY Z PLATFOSTANU (211) – Zepsute powietrze

01 Sobota Wrz 2012

Posted by tumry in polityka

≈ 1 komentarz

Tagi

ABW, Amber Gold, Gazeta Wyborcza, Gog, Kluska, lasy państwowe, Magdalenka, Magog, Newsweek, Niemcy, Optimus, Pawłow, PO, polityka, Polska, PRL, Putin, Rosja, Tusk, łupki

P)arada (O)szustów w pochodzie, tym razem w odmianie Amber Gold. Instytucje państwa od bondarykowej ABW po seremeciarską  prokuraturę i znakomite sądy z korzeniami we wspaniałej PRL – zaangażowane w czyszczenie trasy światłego przemarszu.

Jakiś czas temu z kolei te same instytucje, lub ich odpowiedniki, stać było na zgoła inne tylko zachowanie, kiedy to w ich łapy wpadł niewinny przedsiębiorca Roman Kluska. Jakiż wybuch aktywności, jakie wielkie zaangażowanie  i natychmiastowe wyniki w postaci darmowego utrzymania biznesmena w areszcie i szlag trafienie jego dziecka – „Optimusa”.

Tak (P)latforma (O)bywatelska z herr Donaldem Donaldowiczem na czele, to rzecz wielka, większa i największa, do tego w kolorze zielonym jak owa polska wyspa na wzburzonym oceanie światowego kryzysu. Nic to, że polski dług państwowy wzrósł do okrągłego biliona PLN, że powiększyła się armia emigrantów za chlebem i bezrobotnych w kraju, że na naszych dwóch granicach wiszą z rozdziawionymi pyskami kolejne pokolenia Goga i Magoga. To do nich właśnie Tusk z przyległościami puszczają oko, przy czym liczba ludzkich biomaszyn o psychice psów Pawłowa trzyma się dobrze, jak pokazują podobno uczciwe sondaże opinii. Na takich to delikwentów (P)aczka (O)bwiesiów i sam herr Donald Donaldowicz mogą liczyć do sądnego dnia. Paka może też liczyć na specjalistów od wykoślawiania wszystkiego co wzniosłe i normalne od m.in.(G)eszeftu (W)ykidajły (Gazeta Wyborcza), Perystaltyki (Polityka) poczynając, a po (N)awis (W)yłamany Łykiem (Newsweek) kończąc.

I nie ma co się dziwić skoro magdalenkowy agenturalny (T)oast spełniony niejednym łykiem wódy pilotuje od 2007 roku umiejętnie wcześniej zakamuflowany (T)owarzysz (T)usk. Chciałoby się powiedzieć niech żyje układ TTT i towarzyszący mu stały napływ gotówy. Ciekawe tylko czy w tym ostatnim dziele wódz i ferajna przebiją samego mistrza Władimira Władimirowicza. Jakieś szansę przecież są, skoro pozostały jeszcze w Polsce nienaruszone rezerwy w postaci lasów państwowych, ziemi, gazu, ropy z łupków – etc., etc.

GRYPSY Z PLATFOSTANU (185) – Tuskstein ?

21 Wtorek Lu 2012

Posted by tumry in polityka, satyra

≈ Dodaj komentarz

Tagi

ABW, Arłukowicz, dysonans poznawczy, Einstein, emeryt, emerytura, Ferdydurke, Gombrowicz, Kopacz, młodość, recepta, refundacja leków, rencista, Sopot, starość, Tusk

A jednak przyszło to najgorsze. Na wszystko co nieustosunkowane a żyje padł blady strach. Donald Franciszek Pinokio Tusk zaczął myśleć. Po znakomitej reformie dotyczącej refundacji leków, a opracowanej przez Ewę Bożenę i wdrożonej przez Bartosza Adama, spodziewano się wiele. Atoli  doszło do tak zaawansowanych i nieprzewidzianych ekscesów, że nawet wróżki wszelakie tylko rozłożyły w bezradności ręce. Oto emeryci i renciści, mając przy sobie prawie cały swój ruchomy majątek, mimo wielokrotnych wykopalisk prowadzonych po kieszeniach, portfelach i portmonetkach, nie mogli doszukać się kwot umożliwiających zrealizowanie recept. Wcześniej tj. przed reformą, aż takich problemów nie mieli. Jednak z pomocą tym nieszczęsnym postanowiła przyjść osoba niezawodna, i absolutnie niezastąpiona w leczeniu ze złudzeń – Pinokio. Wysunął ci on dalekowzroczną koncepcję, której realizacja pozwoli stanąć na nogi seniorom, mającym mieć za chwilę lub w niedalekiej perspektywie tzw. lata produkcyjne za sobą. Oto podniesiony zostanie wiek przejścia na emeryturę wszystkich ‚równych’ i mających to świadczenie w dalszej perspektywie. Ci którzy na nią przeszli mając o 7 lat tyrania mniej, mimo jej głodowości, będą się mogli poczuć jak szczęśliwcy, którzy wygrali los na loterii. W ten sposób Donald Franciszek nie wydając grosza, zamierzył zadziałać terapeutycznie i uzdrowić sytuację, gdyż najważniejsze jest to, co w głowie. A w głowie musi dojść do rewolucji. Oto człowiek raczej leciwy, w wieku przedemerytalnym będzie szczęśliwy, że jest starszy a nie młodszy, bo to właśnie sprawia, że  może przejść na świadczenie tradycyjne. Pinokio doprowadził zatem dzięki swojej bezinteresownej miłości, do sytuacji w świecie przyrody absolutnie wyjątkowej – że lepiej się wychodzi na starości niż na młodości. Tym samym zweryfikował ci on empirycznie i pozytywnie koncepcję Witolda Gombrowicza, wskazującego na starość jako formę dojrzałości. Młodość w tym samym ujęciu, to nic innego jak nieodpowiedzialność wymagająca jeszcze korekty. Zatem starość w koncepcji Tuska i autora Ferdydurke jednak górą. Problem w tym, że ludzie na ogół wolą być jednak młodsi niż starsi. Wszyscy mają nadzieje, że na powstały dysonans poznawczy geniusz z Sopotu znajdzie jakieś lekarstwo. Z kolei reprezentantom zawodów uprzywilejowanych, a więc ‚równiejszym’  bo podtrzymującym system polityczny, np. pracownikom ABW, zaproponuje się niezmienione lub dużo korzystniejsze przepisy emerytalne, niż pozostałym. Niewykluczone, że świadomość swojej wyjątkowości i darowany niejako czas wolny, będą mogły takie osoby wykorzystać do aktywności niejako wyzwolonej, gdyż niepoddanej ograniczeniom starości. Tym samym z powodu „braku laku” wygenerowana zostanie szansa zupełnie dotychczas niebrana pod uwagę przez demografów. Oto  pojawi się zapewne i to zupełnie bezinwestycyjnie wartość dodatkowa, w postaci zwiększenia aktywności w kierunku podniesienia się dzietności naszego społeczeństwa. Opracowane w ten sposób nowe pokolenie wzmocni swoimi podatkami  polski system emerytalny do tego stopnia, że wkroczy on w zupełnie nową jakościowo fazę. Utrzymywać przy tym Polskę przynajmniej propagandowo, będą potomkowie działaczy komunistycznych, gdyż to ich rodzice tradycyjnie na tym wszystkim zyskają najwięcej wolnego czasu. Ten genialny w swojej prostocie plan Tuska ma jednak pewną niedogodność. Na urzeczywistnienie się jego skutków trzeba cierpliwie zaczekać dwie dekady. Spędza to z oczu naszego geniusza sen. Co zrobić aby bardziej niż Einstein dowzględnić czas? Z „prawdą” i z miłością przecież się udało.

GRYPSY Z PLATFOSTANU (154) – Tercet nieegzotyczny

23 Środa List 2011

Posted by tumry in polityka

≈ Dodaj komentarz

Tagi

"Bóg-Honor-Ojczyzna", "Trójkąt Bermudzki", 36 Pułk Specjalny, ABW, afera hazardowa, Apacz, Balcerowicz, Belka, Bondaryk, BOR, Cichocki, Czempiński, expose, Gdańsk, gen. Gągor, Gruzja, Janicki, Kaczyński, Komancz, Komisja Śledcza, Komorowski, Kwaśniewski, milicja, MON, Moskwa, NATO, Olechowski, PAP, Policja, Polska, PR, Ratusz, Rosja, Siemoniak, Sowiety, Tu 154M-101, Tusk, TVP, USA, Wielka Brytania

Wprawdzie Donald Pinokio Franciszek Tusk obejmując stanowisko pierwszego ministra, nie łgał już jak 4 lata temu, że on nigdy nie kłamie, to jednak ponownie obłudnie wspomniał o rozliczaniu współpracowników. W poprzedniej wersji miało to mieć miejsce w cyklach kwartalnych. Okazało się być to blagą, jak prawie wszystko co ten patologiczny łgarz, przy różnych okazjach wypowiedział i wypowiada, a co ma być dla społeczeństwa tzw. pozytywnym przekazem. Jednego jednak można być pewnym, że w sprawach destrukcji państwa ów słowa dotrzyma. Oto na konwentyklu partyjnym w Gdańsku, jaki odbył się jeszcze przed październikowymi wyborami zapowiedział on, że dokopie związkowcom, księżom i bankowcom. W tym przypadku, chyba że od razu pośle się tego człowieka do wszystkich diabłów, na pewno słowa dotrzyma. Chodzi tu o wzięcie pod fleki pracowników, elitę katolicką oraz działających w interesie Polski i prorozwojowo finansistów. Za wszystkie te osoby Pinokio zabrał się z mety, po mianowaniu się pierwszym ministrem. Wystarczy przypomnieć sobie tylko to, co naopowiadał w niedawnym exposé o emeryturach, rentach, składkach, podatkach i zmrożeniach. Jednak jest jeszcze inny wątek działań  tego mistrza destrukcji i to nieporównanie bardziej niepokojący. Chodzi mianowicie o resorty siłowe. Niby te same gęby na stanowiskach, ale w zmienionym usytuowaniu. Utworzono bowiem „Trójkąt Bermudzki – Polski”, którego zadaniem jest aktywne niszczenie w Narodzie wszystkiego, co wyraża nieśmiertelna idea – Bóg, Honor i Ojczyzna. Kątem prostym owego trójkąta jest bowiem sam Guru i Mistrz Donald Franciszek. Kolejny wierzchołek to osoba awansowana na ministra konstytucyjnego, ale która zajmuje się ciemną „stroną księżyca”, od początków dojścia do władzy (P)artii (O)bwiesiów czyli niejaki Jacek ‚Ciach’ Cichocki. Ten „Ciach i po krzyku” oraz inaczej „z cicha pęk”, a więc nowy Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, dopilnuje niewątpliwie udoskonalenia kontynuacji szkolenia Policji, w duchu osiągnięć światłej poprzedniczki – Milicji. Sprawdzian jakości działań formacji, ze szczególnym uwzględnieniem ataku na siły patriotyczne miał miejsce niedawno czyli 11.11.’11. Odroczone ministerialne szlify „Ja” Jacek, wbrew pozorom uzyskał już po swoich zeznaniach przed Komisją Śledczą w sprawie „Afery Hazardowej”, gdzie naopowiadał banialuków, co pozwoliło Tuskowi, choć na czworakach, ale wyjść z podbramkowej sytuacji. No i trzeci wierzchołek trójkąta, znakomity i niczym niezastąpiony Krzysztof Aleksander ‚Bond’ Bondaryk, którego nie można było w pełni formalnie powołać na wiadome stanowisko, a także mianować generałem, dopóki śp. Prezydent Lech Kaczyński nie odszedł do „krainy wiecznych łowów”. Bond jako szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, tak ci uwewnętrznił wszelkie działania, że sam orzeka o jakości swoich posunięć dotyczących wszystkiego, od nabywanych przez siebie okazyjnie samochodów poczynając, a na otrzymywanych od prywatnych pracodawców honorariach kończąc. W dobie największej aktywności agentury Ruso-Sowietów w świecie i to od lat (np. wpadki ich agentów w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii), w Polsce problemu tego nie ma, bo rzecz jasna nie należymy do obszaru, którym Moskwa jest wywiadowczo zainteresowana. Tę „prawdę” pojął znakomicie inny fenomen od zapewniania bezpieczeństwa niejaki Marian Jerzy ‚Bór’ Janicki szef BOR. Tak ci bowiem podopilnowywał swoich obowiązków, że wszystko „poszło jak po maśle”, zarówno podczas wizyty Prezydenta w Gruzji jak i w Ruso-Sowietach, z których już nasza Głowa Państwa żywa nie wróciła. Za całokształt swoich osiągnięć w poruszaniu się w ciemnej kniei, m.in. prowadzenie pojazdu, którym zadawał szyku Bolko, ‚Bór’ z rąk wdzięcznego „Jezus” Maria Karola Bronisława otrzymał upragnioną nominację na generała dywizji. Jako kolejną osobę wspierającą „Trójkąt Bermudzki – Polski” trzeba koniecznie wymienić niejakiego Tomasza ‚Siema’ Siemoniaka, który stał się ekspertem i mężem opatrznościowym od wyeliminowywania niewygodnych politycznie struktur i ludzi z kilku ważkich instytucji jak: Telewizja Polska, PAP, Polskie Radio czy Warszawski Ratusz. Aktualnym zadaniem niewątpiącego Tomasza, po zlikwidowaniu 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego MON, jest odpowiednie załatwienie sprawy zbyt dużo kosztujących kraj Polskich Sił Zbrojnych, ale i zakup możliwie dużej liczby fantastycznych („kuda” do nich amerykańskim Apaczom i Komanczom) śmigłowców bojowych produkcji Ruso-Sowietów. Niech sobie zarobią a NATO niech wie, że cenimy tamtejszą myśl techniczną, tym bardziej, że skradziona z USA. Ważną rzeczą, która spędza sen z oczu ministrowi, jest nadto podtrzymanie fantastycznej opinii jaką w sztabie NATO zdobyły sobie nadludzkie wysiłki naszego rządu, wojskowych, prokuratorów i ekspertów. Chodzi o wyjaśnienie, nie fatygując niepotrzebnie sojuszników, zawiłości ostatniego lotu Tu-154M 101 ze śp. Zwierzchnikiem Polskich Sił Zbrojnych, Prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie i kandydatem na Naczelnego Dowódcę NATO w Europie generałem (4 gwiazdki) Franciszkiem Gągorem. Starania te zakończą się zapewne tym, że w przewidywalnej przyszłości kierownictwo NATO, już żadnego pochodzącego z Wojska Polskiego generała, na tak wysokie stanowisko nie powoła. Zachciało się wam patriotom, po wyborze rodaka na papieża myśleć o innych światowych stanowiskach dla Polaków, to teraz macie. Wprawdzie lewactwo udawało, że wybór Marka Mariana ‚Betka’ Belki, Leszka ‚Baal’ Balcerowicza, czy Aleksandra ‚Kwass’ Kwaśniewskiego na bardzo wysokie stanowiska za granicą, jest bodaj pewny, to jednak był to tylko „pic na wodę, fotomontaż”. Jakoś wybitni w Polsce ludzie, z których rzeczywiście warto było skorzystać w poważnym kontekście  międzynarodowym, to wszakże nie są neokomuniści, względnie lewacy a patrioci. Summa Summarum jednak, Pinokio dowali Narodowi zdrowo. Nie obejdzie się bez ofiar. Resorty siłowe opanował. Trzeba zejść do podziemia i tam organizować opór. Zacząć należy od niezależnego obiegu informacji. Na wszystko zresztą przyjdzie kolej. „Jeszcze Polska nie zginęła”.

PS. (Wiadomość z ostatniej chwili). W ramach wykańczania tych, co coś konkretnego wiedzą o naturze rządów Pinokio i nim samym, ów posiłkując się Kodeksem Karnym, „załatwił” założyciela (P)artii (O)bwiesiów agenta komunistycznego gen. Gromosława ‚Czerep’ Czempińskiego. Teraz na zasadzie przeciwwagi unieszkodliwi np. kilkunastu kibiców-patriotów. Na miejscu Andrzeja Mariana „Nielech” Olechowskiego (również założyciel PO i agent prowadzony przez ‚Czerep’), jeżeli jeszcze tego nie zrobił, szybko bym składał samokrytykę. Włączenie się w ostatniej chwili do ostatniej kampanii wyborczej na rzecz Donalda Franciszka, może nie wystarczyć. Oj, jo, joj – chyba się zaczęło. A chciał wam Pinokio dać jeszcze odetchnąć do końca roku. Po wstawieniu się za Polską „Jezus” Maria Karol Bronisława powołanie rządu jednak przyśpieszono. I oto „masz ci babo placek”.

GRYPSY Z PLATFOSTANU (81) – Samobój

19 Niedziela Czer 2011

Posted by tumry in historia, polityka, prawo

≈ Dodaj komentarz

Tagi

ABW, afera Rywina, Białystok, Blida, Charków, Fiat 126p, goleń, Kalisz, Kwaśniewski, logika polityczna, logika psychologiczna, mecenas, Olewnik, osobowość, Park Słowackiego, Piatichatki, pistolet, poczucie winy, pomówienie, pomordowani oficerowie polscy, Prezydent, przypisywanie, PZPR, racje obiektywne, racje subiektywne, radny, rewolwer, Robespierre, seks, skazany, SLD, Sowiety, Stowarzyszenie Ordynacka, szafot, SZSP, Warszawa, Żoliborz, żandarmeria

Jest noc z 26 na 27 lipca 1794 roku. Żandarmi chcący dokonać aresztowania, wchodzą do gmachu paryskiego ratusza. Maximilien Marie Isidore de Robespierre za pomocą pistoletu chce popełnić samobójstwo, lecz w szamotaninie zamiast w głowę trafia w twarz. Kula przebija policzek i druzgocze szczękę. Ociekająca obficie krwią rana zostaje zabandażowana. Po godzinie 18 przywódca jakobinów staje na szafocie. Tuż przed egzekucją udaje mu się zerwać bandaż z twarzy, by po chwili zebrani mogli usłyszeć jego rozdzierany cierpieniem krzyk. W chwili śmierci miał 36 lat.

Jest ranek 25 kwietnia 2007 roku. Funkcjonariusze ABW wchodzą do domu Barbary Marii Blidy z domu Szwajnoch w Siemianowicach Śląskich, aby ją aresztować pod zarzutem korupcji w tzw. aferze węglowej i dokonać przeszukania. Po dziesięciu minutach właścicielka domu prosi o możliwość skorzystania z toalety, w której w jednej z szafek ukryty został rewolwer – Astra 680. Słychać huk. Była minister umiera od postrzału w klatkę piersiową z trafieniem w serce. W chwili śmierci miała 58 lat. Rana, która ją spowodowała obficie krwawiła.

Co łączy obie te tragedie. Oczywiście próby targnięcia się na własne życie osób, które pełniły funkcje publiczne. W przypadku mężczyzny była to próba nieudana, w przypadku kobiety niestety tak. Co skłoniło owe tak różne osobowości do tak drastycznego kroku? Zapewne strach przed jeszcze czymś gorszym, co mogło ich spotkać w następstwie aresztowania. Co może być gorsze od śmierci? Dla wielu jest to poniżenie. Czy mieli podstawy aby wnosić, że będą poniżone? Tak, o ile poniżenie mogłoby wynikać z tego, jak owe osoby postępowały wcześniej – uczciwie czy też nie. Nie ma przy tym znaczenia jak rzeczy się miały obiektywnie, gdyż najistotniejsze jest to, jaką subiektywną opinię na swój temat owe osoby wypracowały. Innymi słowy chodzi o to, czy przypisywały sobie jakąś winę za zaistniałe zdarzenia, w wyniku których zdecydowano się je aresztować, czy też nie. Człowiek czujący się niewinnym, niezależnie czy jest to obiektywne czy też nie, raczej samobójstwa nie popełnia. Raczej, gdyż bywają przecież przypadki psychiatryczne, które w interesującej nas sprawie w grę nie wchodzą. Najbardziej intrygujące w obu tych tragediach jest to, że to Barbara Blida zachowała się jak stuprocentowy mężczyzna, zaś Maximilien Robespierre nie do końca wytrzymał wyzwanie losu. W pierwszym przypadku dzięki śmierci udało się ocalić wszystko, w drugim jedynie pamięć.

W dniu 19 grudnia 2007 roku powołano komisję śledczą do zbadania okoliczności śmierci Barbary Blidy. Przewodniczącym komisji wybrano Ryszarda Kalisza. 21 kwietnia 2008 roku komisja przystąpiła do przesłuchania pierwszego świadka.

Ryszard Roman Kalisz działacz Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, gdzie funkcjonował w Głównej Komisji Rewizyjnej, członek PZPR, Stowarzyszenia Ordynacka, SLD. W 1999 r. w związku z wizytą pijanego prezydenta Kwaśniewskiego na grobach pomordowanych przez Sowiety oficerów polskich w Piatichatkach pod Charkowem, mec. Ryszard Roman publicznie oświadczył, że niedyspozycja ta była spowodowana pourazowym zespołem przeciążenia goleni prawej. W 2003 r. zrejterował z komisji śledczej ds. afery Rywina widząc, że dojdzie do ujawnienia prawdy. W 2004 r. jako minister spraw wewnętrznych i administracji, nie wyciąga konsekwencji  z gmatwania śledztwa w sprawie zabójstwa Olewnika. W roku 2005 po wszczęciu procedury ułaskawiającej przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w związku z procesem, w którym oskarżony jest o pomówienie radnego  z Białegostoku, dochodzi do warunkowego umorzenia postępowania. Pomówienie dotyczyło  oskarżenia o zorganizowanie i kierowanie przez owego radnego uzbrojoną w noże i gazy obezwładniające grupą młodzieży. W efekcie w stosunku do Ryszarda Romana orzeczono karę 8 tys. zł zadośćuczynienia. W 2009 r. przyznaje się do uprawiania seksu w miejscu publicznym tj. w Fiacie 126p w okolicach Parku Słowackiego na Żoliborzu w Warszawie.

Osobie tego pokroju dawniej nie podawało się ręki. Tak więc powstaje pytanie, czy do człowieka o takiej jak na załączonym obrazku kondycji moralnej, a więc niewiarygodnego, można mieć jednak jakieś zaufanie i czy będące jego autorstwa wytwory pracy umysłu, można na serio brać pod uwagę? Jest raczej pewne, że nie. Do takiego wniosku uprawnia nie liczenie się mec. Ryszarda Romana Kalisza z logiką psychologiczną zdarzeń, jakie miały miejsce w domu Blidów i ich istotnego tła, lecz kierowanie się przesłankami politycznymi, które mimo wysiłków interlokutora, są w tej sprawie aż nadto widoczne i nieuchronnie prowadzą na manowce.

Subskrybuj

  • Entries (RSS)
  • Comments (RSS)

Archiwum

  • Styczeń 2015
  • Sierpień 2014
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Kwiecień 2014
  • Marzec 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Lipiec 2013
  • Czerwiec 2013
  • Maj 2013
  • Kwiecień 2013
  • Marzec 2013
  • Luty 2013
  • Styczeń 2013
  • Grudzień 2012
  • Listopad 2012
  • Październik 2012
  • Wrzesień 2012
  • Sierpień 2012
  • Lipiec 2012
  • Czerwiec 2012
  • Maj 2012
  • Kwiecień 2012
  • Marzec 2012
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011

Kategorie

  • ekonomia
  • film
  • historia
  • książka
  • kultura
  • motoryzacja
  • nauka
  • pies
  • poezja
  • polityka
  • prawo
  • przyroda
  • psychologia
  • satyra
  • sport
  • Uncategorized
  • wiara

Meta

  • Zarejestruj się
  • Zaloguj się

Blog na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies