Tagi
Litwa, Moskale, Możejki, NATO, PO, Polska, Rad, Rosja, serwilizm, Sikorski, Sowiety, słowianie, Tu 154M-101, Tusk, Unia Europejska, Warszawa, Warszawa-Praga, wódka
W niedzielę Radosław Tomasz „Rad”* Sikorski pozwolił sobie na ocenę stosunków Polski z Litwą, w związku z udaniem się tam z roboczą wizytą Kulfona (Donald Franciszek „Pinokio” Tusk). Między innymi za przykład posłużyła ministrowi nasza inwestycja w rafinerię w Możejkach. Jak wiadomo Ruso-Sowiety odcięły do niej dostawy surowca, zaś Litwa zdemontowała tory kolejowe, uniemożliwiając dostawy ropy i tą drogą. O ile jednak dla naszych sojuszników w NATO i Unii Europejskiej Sikorski nie znalazł wytłumaczenia, o tyle Ruso-Sowiety usprawiedliwił mówiąc o awarii rurociągu. Ta idiotyczna bo odwrotna asymetria w traktowaniu sojusznika i odwiecznego przeciwnika, może budzić jedynie zdumienie. Ale tak już w życiu bywa, przy czym zadziwia niejako wieczysta i swoista nabożność w traktowaniu w Polsce Moskali, mimo astronomicznie licznych przykładów ich barbarzyństwa. Prawie każda polska rodzina miała okazję doświadczyć jakości kultury rosyjskiej, niejako na własnej skórze. Oto mój ojciec chrzestny, który uwielbiał kobiety będąc szczególnie wielbicielem wdzięków słowiańsko-wschodnich, zmienił w tej sprawie zdanie diametralnie, widząc wypiętą, bo załatwiającą potrzebę fizjologiczną bezpośrednio z jadącego czołgu czerwonoarmijną sołdatkę, której nie przeszkadzał zarówno tłum podróżujących owym tankiem wojskowych płci obojga, jak i obserwujących to znamienite wydarzenie mieszkańców, dość dużego miasta leżącego 100 km na południe od Warszawy. Zdaje się, że po raz pierwszy żona chrzestnego, a siostra mojej mamy wtedy triumfowała mówiąc: „oto masz swój powab słowiańskiej kobiety wschodu”. Nie od rzeczy będzie też przywołać przeżycie mojego ojca, który zdaje się, że w lutym 1945 r. znalazł się w Warszawie, aby sprawdzić co ocalało z rodzinnego dorobku. Gdy okazało się, że nic – usiłował przejść mostem pontonowym, aby przenocować na Pradze u siostry swojej teściowej. W trakcie marszu został wyprzedzony przez jakiegoś gościa, który z kolei na końcu mostu został zatrzymany przez ruskiego żołnierza. Po chwili przechodzień ów już nie żył, gdyż został zastrzelony (chodziło o wódkę) i strącony nogą do wody. Ojciec natychmiast zawrócił, dzięki czemu przeżył. Nie ukrywał, że wydarzenie to wywarło na nim piętno i to do końca życia. Podobnie może być z ministrem Sikorskim, który podobno wojował z Sowietami w Afganistanie. Może przeżył to i owo i się spietrał, co tłumaczyłoby jego serwilizm wobec Ruso-Sowietów. Podobnie można by tłumaczyć postępowanie Kulfona po narodowej stracie jaka miała miejsce w wyniku gwałtownie przerwanego lotu Tu-154M 101. Trudno znaleźć inne wytłumaczenie beznadziejnego zachowania, przecież premiera polskiego rządu, niż spietranie się. Nie ma sensu zatem rozważanie, co się może stać w razie pozostawania Przetwórni Odpadów (PO) u władzy w Polsce. To, że będzie to wyprzedaż interesów narodowych wydaje się nie podlegać dyskusji.
———-
* „Rad” jako przydomek Radosława Tomasza wydaje się mieć sens głębszy. Po pierwsze jego serwilizm w stosunku do spadkobiercy kraju, który wcześniej określano mianem „Kraju Rad”. Po drugie ‚Rad’ to pierwiastek silnie kancerogenny – toksyczny, przez co nie wychodzący Polsce na zdrowie.