tumry

~ głos obywatela zatroskanego losem własnego kraju

tumry

Tag Archives: Polonia

GRYPSY Z PLATFOSTANU (151) – Fiasko

14 Poniedziałek List 2011

Posted by tumry in polityka, satyra

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Boniecki, Europa, Gazeta Wyborcza, Gronkiewic-Waltz, Komorowski, Konstytucja III RP, Krytyka Polityczna, krzyż, Kwiatkowski, Merkel, Niemcy, Pinokio, PiS, Piłsudski, Plac Konstytucji, PO, Policja, Polonia, Rosja, Ruch Palikota, Salon, Sowa, Sowiety, Stasi, Straż Miejska, Tusk, Warszawa, Zeus, Święto 11 Listopada

Jednoczesne poślizgnięcie się na skórce, po skonsumowanych własnych bananach zarówno „Pinokio” Donalda Franciszka jak i „Bufetowej” Hanny Beaty, to politycznie najbardziej budująca dla Polski wiadomość od długiego czasu. Współpracując z własną (P)rzetwórnią (O)dpadów, Policją, Strażą Miejską, (G)eszeftem (W)ykidajły, (K)alumnią (P)atologiczną i z wszystkim, co żywi się nienawiścią do Polski, zastawili sidła, w które sami wpadli. Zaczęło się od skrzykiwania po Europie, głównie po Niemczech, lewaków na wycieczkę do Warszawy. Następnie 11 Listopada władze tak przygotowały miejsca organizowania się antagonistycznych grup manifestujących, żeby dobrze się widząc, działały sobie na nerwy. Widocznie w Salonie wielu jak  „Jezus” Maria Karol Bronisław, to „miłośnicy” zwierząt, którzy dobrze wiedzą, jak napuszcza się na siebie koguty względnie psy, przed mającą się odbyć komercyjną walką. Jednocześnie zaimportowani lewaccy bojówkarze, rozpoczęli polowanie na uczestników Święta, manifestujących swoje proojczyźniane przekonania. Miało to wywołać chęć odwetu ze strony patriotów i umożliwić wkroczenie do akcji sił porządkowych. Z tego wszystkiego rzeczywiście wyszła draka, ale innego rodzaju. Oto dla uratowania istoty perfidnego planu uruchomiono akcję zamaskowanych indywiduów, którzy rozpoczęli potyczkę z policją na Placu Konstytucji. Ale i z tego nic nie wyszło, gdyż patrioci nie mając z owymi nic wspólnego, rozpoczęli marsz w przeciwną stronę, w stosunku do wywołanych walk. Ostatnią próbą ratowania wrażego planu było skierowanie manifestujących w okolice ambasady Ruso-Sowietów, ale i tu nie udało się doprowadzić do konfliktu. Okazało się zatem, że z misternie skonstruowanej wizji zadymy, mającej być pretekstem do przykręcenia Narodowi śruby, nic nie wyszło. Tymczasem zarówno prozdradzieckie środki masowego przekazu, jak i organy porządkowe, przygotowały już grunt pod niemalże ogłoszenie w Stolicy stanu wyjątkowego. „Jezus” Maria Karol Bronisław zrezygnował z bytności na uroczystym koncercie i wszczął naradę jak ratować plan. To samo uczynił „Pinokio”. Bufetowa, która słynie z umiejętności zaserwowania 7 setek wódy z półlitrowej butelki, teraz wpadła w panikę i zdecydowała o delegalizacji marszu, by później tę decyzję zdementować. Tymczasem policmajstrzy aresztowali ponad 200 osób, lecz okazało się, że ok. połowa z nich to owi przybysze z Europy, praktycznie Niemcy. Powstał zatem problem wielki. Znany blagier od ministrowania w sprawach „sprawiedliwości” Krzysztof na szczęście nie Eugeniusz, zapowiedział uruchomienie sądów niemal natychmiastowych i takiż powrót z urlopów sędziów. Powołał się na obowiązujące prawo europejskie dotyczące obcokrajowców, umożliwiające pociąganie w tym trybie do odpowiedzialności karnej.  W rzeczywistości okazało się, że rozpoczęto zwalnianie ich z aresztu. Po co denerwować Angelę Dorothea’ę?  Wcześniej „Pinokio” m.in. stwierdził, że straty wynikłe z zamieszek są nikłe i widać było, że z dużej chmury mały deszcz. Tymczasem faktyczne straty nie są wcale małe, gdyż dotyczą sporej liczby zrujnowanych pojazdów policyjnych, czy wręcz spalonych wozów transmisyjnych prorządowych, a więc sojuszniczych stacji telewizyjnych. Kto im to wyrówna? Może „Bufetowa”, zarabiająca na odpowiednio nalewanej wódzie i oszczędzająca w wyniku możliwości cofnięcia miejskich subsydiów „Kalumnii Patologicznej”. Jak może bowiem Ratusz pominąć fakt, niewywiązania się przez KP z zadania, polegającego na właściwym posłużeniu się światłymi obywatelami Niemiec, sprowadzonymi przecież do zwalczania „bestialskiego i obrzydliwego antysemityzmu” patriotycznych Polaków. Przecież Angela Dorothea i Donald Franciszek osiągnęli na znakomitych dla Polski warunkach importowych, tak wspaniały consens w sprowadzeniu owych do naszego kraju. Przygotowano nawet plakietki z Orłem w Koronie i kirem, które naklejono na szyby autokarów transportujących do Polski tak wydajną „pomoc”. Owo niefrasobliwe zachowanie się ‚KP’ mogło nawet zniszczyć, wypracowane jeszcze w czasach studenta Tuska status quo z cenioną przez kanclerz organizacją enerdowską STASI.  Prowadzone w języku rodzinnym, przez Donalda Franciszka rozmowy z rezydentem tej organizacji, który tak ukochał PRL, że się nawet zechciał ożenić z Polką, zostały uznane przez władze III RP za prowadzone w dobrej wierze. Wot mołodiec. Świadkowie tych spotkań, nie rozumiejąc o co chodzi, nie byli bowiem w stanie określić w czym była rzecz. Tak więc siły światłego tuskowego postępu doznały wstrząsu i teraz będą musiały przygotować jakiś inny pretekst, w celu odwrócenia społecznej uwagi od zrujnowanych finansów państwa. Zapewne jedną z dróg dobrania się obywatelom do skóry i kieszeni, będzie zabranie się za przerobienie obowiązującej w Polsce Konstytuty Alfonsa, jakby powiedział o tym akcie niekompetencji Wielki Marszałek – i to w kierunku jej jeszcze większego konstytutactwa. W celu uzyskania stosownej większości PO najpierw podzieliła się przecież na Przetwórnię Odpadów właściwą i Raka Palinki. Teraz dodatkowo rozpoczęto prace sądowniczo-parlamentarne nad takim dokopaniem Prawu i Sprawiedliwości, aby wycisnąć z tego ugrupowania potrzebną do zmian w Konstytucie liczbę głosów. W międzyczasie będzie trwała kampania przeciwko Krzyżowi i szkalowanie przyzwoitych księży. Bonieccy, Sowy, ci którzy porzucili stan kapłański, wszelkie szujactwo i łajdactwo będą wynoszeni pod niebiosa. Najciekawsze z tego wszystkiego jest jednak to, kiedy za sprawą Opatrzności i naszą, zlecą stamtąd przetrąceni Zeusowym piorunem i to wraz ze swoimi kościelno-świeckimi postulatorami oraz szefami?

GRYPSY Z PLATFOSTANU (71) – 3 x „po” tusku

31 Wtorek Maj 2011

Posted by tumry in historia, polityka

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Arabski, Bydgoszcz, Daniec, emigracja zarobkowa, Francja, Geremek, III RP, Jaruzelski, Jezus, Kaczyński, kieł, KL-D, Lech, Legia, legioniści, Narwal, Niesiołowski, Olechowski, Olszewski, Orient, Patek, Pawlak, Pinokio, PiS, Piłsudski, PO, Polonia, Polska, Poznań, Płażyński, Rzplita, SLD, Sowiety, Stalin, tragedia smoleńska, Tusk, TVN, Unia Wolności, Uniwersytet Gdański, Warszawa, Wałęsa, Zawisza

Ilekroć ambasador II Rzplitej w Sowietach Patek przyjeżdżał do Polski na konsultacje, tyle razy Wielki Marszałek zadawał mu pytanie: „proszę mi powiedzieć Panie ambasadorze, co tam wyprawia ten bandyta ?” *. Dzisiaj zaczyna być podobnie z tym, że analogiczne pytania zadaje wielu, m.in. polonusi, a obiektem ich zainteresowania jest aktualny premier III RP. Powaga sprawy nakazuje daleko idący namysł, aby sformułować odpowiedź, względnie tylko wzruszyć ramionami lub nakrzyczeć na pytającego, gdyby posłużył się być może niestosownym i do tego pejoratywnym określeniem mającym scharakteryzować Prezesa Rady Ministrów. Niestety po głębokim zastanowieniu wydaje się, że coś jest na rzeczy. A oto owe coś, rozpatrywane w 3 różnych wątkach jako „po”, a odnoszących się do Donalda Franciszka.

 1 – „PO”, a więc partia.  Tusk, został szefem tego ugrupowania gdyż wyspecjalizował się w niszczeniu, a nie budowaniu. Udowodnił to całym swoim funkcjonowaniem politycznym. Najpierw wespół zespół z innymi m.in. z Kalwapem i Myszakowatym, ale pod auspicjami  Aselawa (Nocna zmiana), jako przewodniczący KL-D wykończył rząd Jana Olszewskiego. Z kolei zabrał się za partię macierzystą i zlikwidował ją poprzez włączenie do Unii Wolności. Następnie na wieść o wybraniu nie jego, a Kemereg’ea przewodniczącym UW wykończył i tę partię, wyrywając z niej liczną grupę działaczy i zajmując wraz z nimi  z góry upatrzone pozycje w zakładanej prawie równolegle PO. Nie minęło wiele czasu, a Tusk zmusił do odejścia z niej przewodniczącego aby samemu zająć to stanowisko.  Nie przeszkadzało mu, że „załatwiony” w ten sposób prawy człowiek, wspólnie z nim zakładał PO, a we „wspaniałych” czasach budowania socjalizmu przez Jaruzelskiego, kiedy Donald nie miał co do gęby włożyć, dał mu zarabiać na chleb, zatrudniając go we własnej firmie. By tego było mało, w jakiś czas potem, „nasz bohater” wyimpasował od konfitur trzeciego, tym razem mającego, tak jak on poparcie służb, założyciela PO. Stało się to pewnie i dlatego, że cześć jego znanego zresztą nazwiska to ‚lech’. We wszystkich tych sprawach zaowocowała twórcza współpraca z Aselawem. Mając mocne poparcie agentury Tusk mógł już teraz zabrać się za rzeczy najpoważniejsze, a mianowicie zdobycie władzy. Doszedł do tego poprzez odpowiednie „ustawienie” mediów, ich zdominowanie, wdrożenie procedury wykończenia Prawa i Sprawiedliwości oraz grup i osób nastawionych patriotycznie, które niezbyt szybko zrozumiały z kim mają do czynienia. Ostatnio dąży do wydatnego osłabienia neokomunistów (SLD), poprzez przeciągnięcie wspierającej ich pozostałej części po peerelowskiej agentury na swoją stronę.

2 – „Po”, a więc po wszystkiemu, jak mówił w jednym ze swoich skeczów Marcin Daniec, jest atrybutem Tuska i towarzyszy mu we wszystkich przejawach jego funkcjonowania. Żeby zrozumieć sens  tego co w danej sprawie zrobił ten człowiek  koniecznie trzeba poczekać czas jakiś, a więc zastosować się do Jezusowego „… po owocach ich poznacie„, gdyż prawie wszystko co Donald zapowiadał przeradzało się w tego odwrotność. Tak więc jako były student i absolwent Uniwersytetu Gdańskiego zapowiadał szacunek do jego profesora śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.  Tymczasem tuż po objęciu prezesury Rady Ministrów głosząc miłość nasłał na niego specjalistę od samolotów Araba Bara, który w gruncie rzeczy przygotował „grunt” pod tragedię, do której w konsekwencji doszło. Skandaliczne działania owego wiecznie niesławnej pamięci miłośnika Orientu, nadzorował i jest za nie odpowiedzialny sam Tusk. Zatem jest on niestety, niezależnie od myślowych łamańców i mnóstwa wypowiadanych zaprzeczeń, również odpowiedzialny za śmierć Prezydenta. Task głosił obniżenie podatków – zostały one podwyższone. Zapowiadał powrót do Polski emigrantów zarobkowych – prawie nikt z nich nie wrócił, za to wydatnie zwiększyły się wyjazdy za chlebem. Głosił zwiększenie poczucia wolności i bezpieczeństwa obywateli – inwigilacja społeczeństwa przekroczyła wszystkie znane po 1989 r. rozmiary. Mówił, że itp, itp, itp. Doszło do tego, że dorobił się jakże zasłużenie przydomka Pinokio. Nos Donalda Franciszka nadal rośnie i Tusk (ang. kieł) dorobił się już takiej jego długości, niczym u walenia Narwala. Biada wszystkim przeciwnikom politycznym, którzy znajdą się w zasięgu tej nowej broni narwanego premiera.

3 – „Po”,  jak Polonia, Polska. Ostatnio kolejne jego znaczenie ujawniło się w Bydgoszczy po meczu rozegranym na stadionie Zawiszy, a więc nomen omen pod patronatem rycerza będącego symbolem prawdomówności.  Pomeczowa zawierucha, której sprawcami byli niektórzy kibice, stała się pretekstem do idiotycznych posunięć narwanego Taska, polegających na zamknięciu stadionów w Poznaniu i w Warszawie. Zamknięcie pierwszego z nich na ziemi będącej kolebką państwowości polskiej mimo wszystko dziwi mniej, gdyż Donald Franciszek nie żywi specjalnej miłości do polskości, a już na pewno do Lecha. Skoro pod ręką zabrakło jednego znalazł się trochę dalej drugi. Inaczej rzecz się ma z klubem warszawskim, którego zamknięcie stadionu niby ugodziło w TVN, tubę propagandową rządu. Sprawa się jednak szybko wyjaśniła gdyż klubowi temu skompensowano stratę decyzją rozegrania meczu z Francją na stadionie Legii, który pierwotnie miał się odbyć gdzie indziej. Na wszystkie te niegodziwości patrzą z góry legioniści Piłsudskiego, którzy klub ten zakładali. Patrzy i sam Wielki Marszałek, który pod stadion i zabudowania klubowe wydzielił był z terenów wojskowych stosowną parcelę. Na szczęście honor klubu ratują jego kibice, których aktywność ze względu na charakterystyczną i nowatorską twórczość poetycką, staje się coraz bardziej intelektualna. Panie Donaldzie Franciszku Tusk kibic cierpliwy jest i poczeka, aż będzie można Panu wytoczyć proces o stosowanie odpowiedzialności zbiorowej. Poczeka i się doczeka.

———-

* Chodziło oczywiście o Stalina.

Subskrybuj

  • Entries (RSS)
  • Comments (RSS)

Archiwum

  • Styczeń 2015
  • Sierpień 2014
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Kwiecień 2014
  • Marzec 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Lipiec 2013
  • Czerwiec 2013
  • Maj 2013
  • Kwiecień 2013
  • Marzec 2013
  • Luty 2013
  • Styczeń 2013
  • Grudzień 2012
  • Listopad 2012
  • Październik 2012
  • Wrzesień 2012
  • Sierpień 2012
  • Lipiec 2012
  • Czerwiec 2012
  • Maj 2012
  • Kwiecień 2012
  • Marzec 2012
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011

Kategorie

  • ekonomia
  • film
  • historia
  • książka
  • kultura
  • motoryzacja
  • nauka
  • pies
  • poezja
  • polityka
  • prawo
  • przyroda
  • psychologia
  • satyra
  • sport
  • Uncategorized
  • wiara

Meta

  • Zarejestruj się
  • Zaloguj się

Blog na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies