tumry

~ głos obywatela zatroskanego losem własnego kraju

tumry

Tag Archives: Poznań

GRYPSY Z PLATFOSTANU (432) – Węglowodory

09 Czwartek Sty 2014

Posted by tumry in polityka, przyroda, satyra

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Barroso, Chicago, dwutlenek węgla, Europa, Gore, Mickiewicz, Obama, ocieplenie klimatu, Polacy, Poznań, smoła, Stany Zjednoczone, Szatan, Uniwersytet, USA, wędliny, wędzenie

Nie ma to jak znawcy wszechrzeczy z Unii Europejskiej. Zdecydowali już o tak wielu najważniejszych dla kontynentu sprawach, od krzywizny banana poczynając a na przeistoczeniu się małża w rybę kończąc, że ostatnie wieści o uznaniu najsmaczniejszych i najlepszych na świecie polskich wędzonych wyrobów wędliniarskich za szkodliwe dla zdrowia, nikogo już nie zaskoczyły. Traktując smolistość jako przymiot Szatana, i nie chcąc sprzeniewierzyć się swym chrześcijańskim korzeniom, działacze brukselscy podjęli walkę ze smołą czyli z piekłem, w które katolicka Polska chce zepchnąć światłą i silną chrześcijaństwem Europę. Zdaje się, że Barroso José Manuel Durão (ros. Durak) pragnie dołączyć jakością swojej światłości, do podobnie znakomicie intelektualnie funkcjonującego kolegi polityka ze Stanów Zjednoczonych Gore* Alberta Arnolda juniora. Ten ostatni bowiem ratuje świat przed unicestwieniem, wskazując na ocieplenie klimatu z powodu dwutlenku węgla, podczas gdy w jego wielkiej ojczyźnie panują niespotykane dotąd mrozy, a na jednym z biegunów padł rekord zimna wszechczasów.

Wszak nie jest to ważne, skoro dzięki opowiadaniu ludziom banialuków o zmyślonym ocieplaniu się klimatu z powodu emisji dwutlenku węgla, junior rozpruł (gore**) kasę na ładnych kilka milionów dolarów, które mimo to legalnie znalazły się na jego koncie. Podobnie działa w Europie José Manuel, który również opowiada banialuki o niedożywieniu, działając jednocześnie na rzecz ograniczania z pomocą prawa produkcji żywności z mięsa, przez najlepsze z możliwych jej zakonserwowanie czyli wędzenie a nie solenie, względnie stosowanie zabójczych konserwantów. Zarówno Barroso jak i Gore to zwolennicy skrobanek, eutanazji, eugeniki i diabli wiedzą czego jeszcze. Tutaj dla życia nie mają serca, martwią się jednak, że do naszych organizmów dostanie się trochę węglowodorów pochodzących z żywności czy z powietrza. Tak więc nie ma to jak towarzysze, którzy mimo, że pochodzą z różnych kontynentów, to jako lewacy, choćby pozornie mówili co innego, zawsze się dogadają, by dać do wiwatu człowiekowi uczciwemu i prostemu oraz na nim zarobić.

———-

* Nazwisko tego osobnika  kojarzy się jak najgorzej, i ze względu na jego wrażą w stosunku do ludzi na całym świecie działalność, pozwala myśleć, że jest ona nieprzypadkowo niebezinteresowna. Oto bowiem przekładając określenie ‚gore’ z języka angielskiego na nasze, otrzymujemy oprócz tego co powiedziano wcześniej: zakrzepłą krew, klin, bóść, przebić rogiem, zaorać. Tak więc jesteśmy blisko Szatana i to ponad wszelką wątpliwość. Uwzględniając zarówno Barroso jak i Gore’a oraz ich węglowodorową ‚sztamę’, można powiedzieć, że paradoksalnie działanie przeciwko wędzeniu, a więc zawartości substancji smolistych w wędlinach, i nie tylko, jest robotą diabelską, gdyż działa anty zdrowotnie, nobilitując truciznę w postaci konserwantów, tak jak Szatan nobilituje nieprawdę kosztem prawdy. Jeżeli ludzie na to pójdą, będzie się to im odbijało czkawką może nawet przez stulecia.

** Kiedyś Gore – towarzysz partyjny Mulata Obamy, a więc znakomitego przyjaciela Polaków w USA, którzy zrobili z niego kogoś, a ten im za to odłpacił, że ho, ho nazywając niemieckie obozy śmierci polskimi – oglądał w domu polskim w Chicago film. Traf chciał, że była to projekcja polskiego obrazu pt. „Ja gorę”, którym Albert Arnold tak się przejął, że postanowił zwalczyć nieodwołalnie diabelską smołę razem z dwutlenkiem węgla. Tak ci był wdzięczny ów amerykański demokrata Polakom (do takiego bez kija nie podchodź, co innego republikanin) za uświadomienie sobie wrażego pomysłu na zdobycie milionów, że przyjął nawet doktorat honoris causa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

GRYPSY Z PLATFOSTANU (203) – Widoczny Znak

20 Niedziela Maj 2012

Posted by tumry in polityka

≈ Możliwość komentowania GRYPSY Z PLATFOSTANU (203) – Widoczny Znak została wyłączona

Tagi

CBA, dialektyka, diamat, IPN, Kaczyński, Kamiński, Kuratorium Oświaty, Kuszelas, lody, Naród, PO, Polska, Poznań, prokurator, Rzeczypospolita Polska, Sawicka, Szumilas, Sąd, Tusk, UW, Wrocław, Ziobro

Tak więc pedagog o wielkich skłonnościach do zawodu cukiernika ze specjalnością – kręcenie lodów – Beata Dorota Sawicka – po 4,5 roku od zatrzymania przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, została skazana na mocy wyroku Sądu Okręgowego w Poznaniu na 3 lata pozbawienia wolności, pozbawienie praw publicznych na 4 lata, przepadek uzyskanej korzyści majątkowej (cholera łaskę nam zrobili) oraz grzywnę. Orzeczenie jest nieprawomocne.

Wcześniej jednak Sąd Rejonowy w Poznaniu odrzucił wniosek o jej tymczasowe aresztowanie oraz uznał jej zatrzymanie za nieuprawnione. Dopiero Sąd Okręgowy uwzględnił i to częściowo wniosek prokuratora zasądzając 300 tys. zł poręczenia majątkowego.

Po ogłoszeniu wyroku politycy opozycji z prezesem Kaczyńskim i przewodniczącym Ziobrą ogłosili sukces. Byli tacy, którzy stwierdzili nawet, i to na zasadzie odkrycia wielkiego, że w Polsce jednak są uczciwi sędziowie i prokuratorzy. Jasne tylko, że jest pewien mały szkopulik. Oto już bowiem tak się dziwnie onegdaj składało, że winni najrozmaitszych przestępstw, mimo skazania ich w I instancji wychodzili następnie mimo ewidentnych dowodów albo na niewinnych, następowało przedawnienie, względnie dopatrywano się uchybień formalnych w prawidłowo przeprowadzanych procesach. O ile jeszcze  do sądów pierwszych instancji docierają prawnicy teoretycznie niedotknięci bakcylem dialektycznym, to podążając w górę coraz większy prym wiodą oświeceni czciciele diamatu, którzy zamiast numeru pod pachą, mają „konta zasług” na pułkach Instytutu Pamięci Narodowej. Do nich właśnie zwróci się o „sprawiedliwość” Beata Dorota. Czeka nas zatem zarówno apelacja jak i może proces kasacyjny.  Wtedy dopiero właściwe szydło wyjdzie z worka.

W tej sytuacji żądanie przeproszenia rzetelnie pracujących Mariusza Kamińskiego, CBA i innych przez Donalda Kulfonsa Franciszka, który nałgał w ich sprawie ile wlezie, zakrawa na dziecinadę. Najpierw trzeba być równiejszym, a dopiero później sięgać po tzw. sprawiedliwość, do której wszelkimi sprężynami napędzającymi dysponuje agentura i jej widoczny w Polsce znak – Kulfons.

———-

PS. Znakomitość w postaci Beaty Doroty Sawickiej była uprzejma przejawiać swe nieprzeciętne możliwości, od zarania świadomego bytu. Oto po przekształceniach ustrojowych w Polsce, w wieku powyżej trzydziestki, wybrała się na studia pedagogiczne. Po ich ukończeniu po kolejnych dwóch latach miała już za sobą studia podyplomowe z pedagogiki readaptacji, mediacji i negocjacji. W tym samym roku wstąpiła do Unii Wolności. Po kolejnych dwóch latach była już starszym wizytatorem w Kuratorium Oświaty we Wrocławiu.  W 2001 wstąpiła do stowarzyszenia, które od marca 2002 roku przyjęło nazwę Platformy Obywatelskiej Rzeczypospolitej Polskiej. Jednak o ile „kręcenie lodów” wg metody Sawickiej (nie mylić z Hanką Sawicką) trudno polecić, to robienie kariery w stylu Beaty Doroty, ze względu na jej błyskawiczność,  już tak. I pomyśleć, że gdyby nie kariera polityczna, ówta mogłaby dzisiaj wprowadzać „reformę oświatową” i nadzorować „genialne” posunięcia władz w sprawie programów nauczania historii i języka polskiego (Kuszelas i Szumilas górą). Może zatem lepiej, że poszła w polityki i to tu okazało się, z kim społeczeństwo polskie miało do czynienia. Młodzież jednak na razie została oszczędzona.

Swoją drogą podczas gdy Naród w swojej masie zajmował się pracą, wyciągającą Polskę z bagna komunistycznego obciachu,  agentura i jej zausznicy tworzyli podstawy swojego bytowania na przyszłość. Dobór kadr obok podstaw finansowych był sprawą pierwszej wagi. Efekt tego w dzisiejszej Polsce jest aż nadto widoczny. Dlatego też pośpiech w wyciąganiu wniosków z działalności Beaty Doroty Sawickiej nie jest wskazany. Obok pełnej prawdy funkcjonuje bowiem w naszym kraju na pełnych prawach zarówno półprawda jak i gówno prawda. W kreowaniu dwóch ostatnich mamy potencjalnego „noblistę” – Donalda Franciszka Kulfons Tuska.

GRYPSY Z PLATFOSTANU (89) – Robota

05 Wtorek Lip 2011

Posted by tumry in polityka, satyra

≈ Dodaj komentarz

Tagi

"Black Mask", "Kawa na ławę", "Pulp Fiction", parówka, PO, Poznań, prawo, reklama, Rymanowski, Szamociny, Szejnfeld, Tarantino, UAM, Vega, Winnfield

W reklamie jednej z firm wędliniarskich posłużono się sceną zaczerpniętą z filmu Quentina Tarantino „Pulp Fiction”. Tym razem postacie jadących samochodem, i rozmawiających ze sobą gangsterów – Vincenta Vegi i Julesa Winnfielda – kreują dwie parówki. Mówią o głupotach ale ich usta, które symbolizują głębokie nacięcia na kiełbaskach, kłapią nieustannie.

Częstym gościem politycznych programów telewizyjnych i to we wszystkich stacjach jest Adam Stanisław Szejnfeld, członek Przetwórni Odpadów (PO). Jego komentarze są taniutkie, niczym papier, którego nazwa stała się tytułem filmu, a usta wyglądają i kłapią identycznie jak u stylizowanych na postacie parówek. Geniusz Adama Stanisława jest wielki. W wieku 39 lat ukończył ci on wreszcie studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, i natychmiast został posłem, co udaje się mu do dzisiaj. Na magisterium z prawa załapał się będąc radnym i burmistrzem gminy i miasta Szamocin. W latach 2007-2009 pełnił funkcję wiceministra gospodarki, lecz w związku z aferą hazardową został z posady wylany. Nie przeszkadza to Adamowi Stanisławowi zabierać głos, na wszystkie możliwe tematy i to w stylu gangsterów z filmu „Pulp Fiction”, przy czym nie wie on, że życie uczyniło go polską parafrazą losu obu morderczych bohaterów. Najciekawsze jest jednak to, że tytuł obrazu oddaje dokładnie to, co ma do powiedzenia werbalny prestidigitator Szejnfeld. Tak więc ‚pulp’ w jego filozofii oznacza po prostu:

– słowną ‚pulpę’ proponowaną ‚masom’ (pulp to również masa),

– wysysany przez PO ze wszystkiego ‚miąższ’ (konfitury),

– ‚miazgę’ na którą PO przerabia Polskę i Polaków,

– tanią ‚papkę’ bez smaku, którą podaje się bezrobotnym i innym biednym oraz zrozpaczonym ludziom,

– breję, której niedługo nikt znieść nie będzie w stanie,

– bryję mogącą w gardle stanąć niczym kość.

Z kolei ‚fiction’ ma w ustach Adama Stanisława sens następujący:

– całkowita ‚fikcyjność’ wypowiadanych myśli w stosunku do stanu faktycznego,

– ‚beletrystyczny’, mamiący słuchacza charakter narracji,

– ‚fantazja’ i ‚fantazjowanie’ jako nawykowe działanie w każdej sprawie,

– ‚wymysł’, którego obecność zaznacza się w niezliczonej liczbie myśli wypowiedzianych za pomocą szklanego ekranu,

– ‚iluzoryczność’ sformułowań, które dzięki temu mogą być poddawane dowolnym przekształceniom,

– wypowiedzi oparte o zasadę – ‚bajda’ bajdą bajdę pogania i za bajdą goni.

W programie mistrza Bogdana z Rymanowa – „Kawa na ławę” Adam Stanisław Szejnfeld przetłumaczył swoje niemieckie nazwisko jako „piękne pole”. Co do pola zgoda, ale ‚szejn’ trudno przełożyć na schon. Raczej bliżej by było słowa ‚scheine’ czyli ‚wydaje’. Zatem poseł znów wstawił kolejną bajdę. Co lub kogo wydać zamierza poseł PO, w trakcie swojej kolejnej obecności w telewizji nie mam pojęcia. Wiem natomiast, że obraz „Pulp Fiction” miał pierwotnie mieć tytuł „Black Mask”. To się zgadza, bo jeden z 2 głównych bohaterów filmu miał w nazwisku field i był murzynem. W Przetwórni Odpadów poseł Szejnfeld jest  właśnie tego typu spec towarzyszem od czarnej roboty.

GRYPSY Z PLATFOSTANU (71) – 3 x „po” tusku

31 Wtorek Maj 2011

Posted by tumry in historia, polityka

≈ Dodaj komentarz

Tagi

Arabski, Bydgoszcz, Daniec, emigracja zarobkowa, Francja, Geremek, III RP, Jaruzelski, Jezus, Kaczyński, kieł, KL-D, Lech, Legia, legioniści, Narwal, Niesiołowski, Olechowski, Olszewski, Orient, Patek, Pawlak, Pinokio, PiS, Piłsudski, PO, Polonia, Polska, Poznań, Płażyński, Rzplita, SLD, Sowiety, Stalin, tragedia smoleńska, Tusk, TVN, Unia Wolności, Uniwersytet Gdański, Warszawa, Wałęsa, Zawisza

Ilekroć ambasador II Rzplitej w Sowietach Patek przyjeżdżał do Polski na konsultacje, tyle razy Wielki Marszałek zadawał mu pytanie: „proszę mi powiedzieć Panie ambasadorze, co tam wyprawia ten bandyta ?” *. Dzisiaj zaczyna być podobnie z tym, że analogiczne pytania zadaje wielu, m.in. polonusi, a obiektem ich zainteresowania jest aktualny premier III RP. Powaga sprawy nakazuje daleko idący namysł, aby sformułować odpowiedź, względnie tylko wzruszyć ramionami lub nakrzyczeć na pytającego, gdyby posłużył się być może niestosownym i do tego pejoratywnym określeniem mającym scharakteryzować Prezesa Rady Ministrów. Niestety po głębokim zastanowieniu wydaje się, że coś jest na rzeczy. A oto owe coś, rozpatrywane w 3 różnych wątkach jako „po”, a odnoszących się do Donalda Franciszka.

 1 – „PO”, a więc partia.  Tusk, został szefem tego ugrupowania gdyż wyspecjalizował się w niszczeniu, a nie budowaniu. Udowodnił to całym swoim funkcjonowaniem politycznym. Najpierw wespół zespół z innymi m.in. z Kalwapem i Myszakowatym, ale pod auspicjami  Aselawa (Nocna zmiana), jako przewodniczący KL-D wykończył rząd Jana Olszewskiego. Z kolei zabrał się za partię macierzystą i zlikwidował ją poprzez włączenie do Unii Wolności. Następnie na wieść o wybraniu nie jego, a Kemereg’ea przewodniczącym UW wykończył i tę partię, wyrywając z niej liczną grupę działaczy i zajmując wraz z nimi  z góry upatrzone pozycje w zakładanej prawie równolegle PO. Nie minęło wiele czasu, a Tusk zmusił do odejścia z niej przewodniczącego aby samemu zająć to stanowisko.  Nie przeszkadzało mu, że „załatwiony” w ten sposób prawy człowiek, wspólnie z nim zakładał PO, a we „wspaniałych” czasach budowania socjalizmu przez Jaruzelskiego, kiedy Donald nie miał co do gęby włożyć, dał mu zarabiać na chleb, zatrudniając go we własnej firmie. By tego było mało, w jakiś czas potem, „nasz bohater” wyimpasował od konfitur trzeciego, tym razem mającego, tak jak on poparcie służb, założyciela PO. Stało się to pewnie i dlatego, że cześć jego znanego zresztą nazwiska to ‚lech’. We wszystkich tych sprawach zaowocowała twórcza współpraca z Aselawem. Mając mocne poparcie agentury Tusk mógł już teraz zabrać się za rzeczy najpoważniejsze, a mianowicie zdobycie władzy. Doszedł do tego poprzez odpowiednie „ustawienie” mediów, ich zdominowanie, wdrożenie procedury wykończenia Prawa i Sprawiedliwości oraz grup i osób nastawionych patriotycznie, które niezbyt szybko zrozumiały z kim mają do czynienia. Ostatnio dąży do wydatnego osłabienia neokomunistów (SLD), poprzez przeciągnięcie wspierającej ich pozostałej części po peerelowskiej agentury na swoją stronę.

2 – „Po”, a więc po wszystkiemu, jak mówił w jednym ze swoich skeczów Marcin Daniec, jest atrybutem Tuska i towarzyszy mu we wszystkich przejawach jego funkcjonowania. Żeby zrozumieć sens  tego co w danej sprawie zrobił ten człowiek  koniecznie trzeba poczekać czas jakiś, a więc zastosować się do Jezusowego „… po owocach ich poznacie„, gdyż prawie wszystko co Donald zapowiadał przeradzało się w tego odwrotność. Tak więc jako były student i absolwent Uniwersytetu Gdańskiego zapowiadał szacunek do jego profesora śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.  Tymczasem tuż po objęciu prezesury Rady Ministrów głosząc miłość nasłał na niego specjalistę od samolotów Araba Bara, który w gruncie rzeczy przygotował „grunt” pod tragedię, do której w konsekwencji doszło. Skandaliczne działania owego wiecznie niesławnej pamięci miłośnika Orientu, nadzorował i jest za nie odpowiedzialny sam Tusk. Zatem jest on niestety, niezależnie od myślowych łamańców i mnóstwa wypowiadanych zaprzeczeń, również odpowiedzialny za śmierć Prezydenta. Task głosił obniżenie podatków – zostały one podwyższone. Zapowiadał powrót do Polski emigrantów zarobkowych – prawie nikt z nich nie wrócił, za to wydatnie zwiększyły się wyjazdy za chlebem. Głosił zwiększenie poczucia wolności i bezpieczeństwa obywateli – inwigilacja społeczeństwa przekroczyła wszystkie znane po 1989 r. rozmiary. Mówił, że itp, itp, itp. Doszło do tego, że dorobił się jakże zasłużenie przydomka Pinokio. Nos Donalda Franciszka nadal rośnie i Tusk (ang. kieł) dorobił się już takiej jego długości, niczym u walenia Narwala. Biada wszystkim przeciwnikom politycznym, którzy znajdą się w zasięgu tej nowej broni narwanego premiera.

3 – „Po”,  jak Polonia, Polska. Ostatnio kolejne jego znaczenie ujawniło się w Bydgoszczy po meczu rozegranym na stadionie Zawiszy, a więc nomen omen pod patronatem rycerza będącego symbolem prawdomówności.  Pomeczowa zawierucha, której sprawcami byli niektórzy kibice, stała się pretekstem do idiotycznych posunięć narwanego Taska, polegających na zamknięciu stadionów w Poznaniu i w Warszawie. Zamknięcie pierwszego z nich na ziemi będącej kolebką państwowości polskiej mimo wszystko dziwi mniej, gdyż Donald Franciszek nie żywi specjalnej miłości do polskości, a już na pewno do Lecha. Skoro pod ręką zabrakło jednego znalazł się trochę dalej drugi. Inaczej rzecz się ma z klubem warszawskim, którego zamknięcie stadionu niby ugodziło w TVN, tubę propagandową rządu. Sprawa się jednak szybko wyjaśniła gdyż klubowi temu skompensowano stratę decyzją rozegrania meczu z Francją na stadionie Legii, który pierwotnie miał się odbyć gdzie indziej. Na wszystkie te niegodziwości patrzą z góry legioniści Piłsudskiego, którzy klub ten zakładali. Patrzy i sam Wielki Marszałek, który pod stadion i zabudowania klubowe wydzielił był z terenów wojskowych stosowną parcelę. Na szczęście honor klubu ratują jego kibice, których aktywność ze względu na charakterystyczną i nowatorską twórczość poetycką, staje się coraz bardziej intelektualna. Panie Donaldzie Franciszku Tusk kibic cierpliwy jest i poczeka, aż będzie można Panu wytoczyć proces o stosowanie odpowiedzialności zbiorowej. Poczeka i się doczeka.

———-

* Chodziło oczywiście o Stalina.

GRYPSY Z PLATFOSTANU (69) – Diamat

22 Niedziela Maj 2011

Posted by tumry in polityka

≈ Dodaj komentarz

Tagi

"kibol", 'dureń', 'dyplomatołki', 'geszeft wrodzony czyli gewrod', 'matoł', Bartoszewski, Bałtyk, Bondaryk, Bug, Bydgoszcz, diamat, Kaczyński, Karpaty, Komorowski, Konstytucja 3 Maja, Kowno, KPP, mama, Marcinkiewicz, Michnik, Mistrzostwa Europy, Odra, Ojczyzna, Olszewski, Palikot, Pinokio, Piłsudski, Polak, Polska, Poznań, Prezydent, Ruso-Sowiety, Salon, Salon: patriota = padiota, Sowa, Stadion Narodowy, Sudety, Szechter, tata, Tusk, Tymochowicz, Warszawa, Wałęsa, Średniowiecze

Task oświadczył: „…nie po to budujemy nowoczesne stadiony, aby panowały na nich Średniowieczne obyczaje”. To „genialne” stwierdzenie wygłoszone przez historyka, na szczęście tylko z wykształcenia, jest tak głębokie jak oświadczenie „Jezus” Marii Bronisława, również znamienitego działacza o tej profesji, który Konstytucję 3-maja określił jako drugą w Europie. Ci „geniusze” kierują dzisiaj Państwem Polskim, co na dobre rzecz jasna, Ojczyźnie naszej nie wyjdzie. Utożsamianie Średniowiecza z dzisiejszymi złymi obyczajami niektórych kibiców jest absurdalne, gdyż epoka ta była czasem niebywałego awansu człowieka (np. zniesienie niewolnictwa), o czym rzeczony historyk winien wiedzieć. Z tego powodu karanie kibiców za to, że nie chcą być niewolnikami, jest jakimś absurdem i brednią, z wygłaszania których Donald Franciszek znany jest nie od dziś. Dla określenia znienawidzonych przez ‚Salon’ patriotycznie zorientowanych kibiców ukuto nazwę ‚kibole’, kojarzącą się bardziej z kibic + kibel niż kibic + ball. Serdecznie gratuluję obozowi postępu tej nazwy i podpowiadam, że polskich patriotów można od dzisiaj, na tej samej zasadzie nazywać w waszym gronie ‚padiotami’ od patriota + idiota, czyż nie. No to do dzieła wyraziciele ideologii lipnego awansu społecznego, z którego mogą jedynie skorzystać Ruso-Sowiety na zasadzie zaszczepionego Polsce dziedziczonego nieustannie, jak na razie nieuleczalnego zespołu chorobowego. Pojawił się on w historii Rzplitej mniej więcej wraz z powstaniem Komunistycznej Partii Polski, i którego zabójczy dla nas rozwój zablokował na 20 lat Wielki Marszałek (nota bene dzięki rządom Jana Olszewskiego a później Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego oraz działalności śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jak człowiek dzięki sanatorium, Ojczyzna nasza doszła trochę do siebie). Zarówno tzw. ‚kibole’ jak i ‚padioci’ to określenia językowo na tyle wyrafinowane, „piękne”, nacechowane „nieskończoną miłością” do własnego języka, człowieka i społeczeństwa oraz tak niezmiernie „adekwatne” i „humanistyczne”, że nadają się doskonale do uprawiania jedynie słusznej polityki.  S.M. Adam ‚gewrod’ (termin od: geszeft wrodzony), twórca i niestrudzony propagator nieustannego postępu, który faktycznie okazuje się być dla Polski wieczystym regresem, sam jest zapewne zaskoczony sukcesem własnych pokręconych idei. Uczeń Task dobrze pojął tę lekcję diamatu i na początek za wandalizm okazany przez niektórych kibiców w Bydgoszczy, ukarał miłośników futbolu w Poznaniu i w Warszawie. Na tej samej zasadzie za wybryki polskich obywateli w Kownie powinien na miesiąc wstrzymać budowę Stadionu Narodowego, a gdyby rzecz się powtórzyła, w przyszłości ów stadion zamknąć i rozgrywki o Mistrzostwo Europy przeprowadzić przy pustych trybunach. Ale aby to wszystko było możliwe młodzieży potrzebny jest światły język i przykład. Oto od 10-leci napatrzyli się kibice – jak sędziowie i działacze sportowi porobili majątki. sfingując uczciwy przebieg setek meczów i w konsekwencji wyniki – ich kosztem. Doprowadziło to do powstania dzisiejszych animozji między klubami, których zwolennicy prowadzą ze sobą regularne wojny. Kto uczył lżyć Głowę Państwa Polskiego określeniami np. „…durnia mamy za prezydenta” (autor: Wałęsa) i Głowę Państwa oraz jego brata nazywając obu „dyplomatołkami”  (autor: Bartoszewski). Efekt – nazwanie Taska przez kibiców „matołem”. Donald Franciszek powinien za swoją sromotę podziękować tym panom i jeszcze ewentualnie Palikotowi i niejakiemu Tymochowiczowi za podobnie nowatorską twórczość w określaniu pejoratywnymi cechami śp. Prezydenta. Dodatkowo smaku całej tej historii dodaje fakt, że oto niedokończony eksternistyczny magister (napisał nawet pracę magisterską), a tytularny maturzysta i krótkotrwały student polonistyki UW, uważający się za historyka Władysław Bartoszewski, zelżył w podany wyżej sposób autentycznych – profesora i doktora praw. Oto wyraz stosowania w Polsce diamatu, który zdąży się jeszcze m.in. dzięki Bondowi,  SOW-ie i nasiedkom-stukaczkom do wyborów parlamentarnych rozleźć po wszystkich kątach i zakamarkach terytorium zawartego między Bugiem, Odrą, Karpatami, Sudetami i Bałtykiem. Wtedy od razu będzie wiadomo jacy obywatele zostaną szujami, jacy łajdakami czy jakimiś tam fobami lub myślącymi w kategoriach spiskowej teorii dziejów, a jacy kanaliami. O wszystkim zdecyduje Pinokio, który jak każdy diamaciarz na dziejach zna się jak nikt, przy czym m.in. określenia złodziej, sprzedawczyk, Polak, patriota zostaną z języka publicznego wyłączone jako przestarzałe. W kolejce na wyeliminowanie poczekają jeszcze chwilę słowa mama i tata.

Subskrybuj

  • Entries (RSS)
  • Comments (RSS)

Archiwum

  • Styczeń 2015
  • Sierpień 2014
  • Lipiec 2014
  • Czerwiec 2014
  • Maj 2014
  • Kwiecień 2014
  • Marzec 2014
  • Luty 2014
  • Styczeń 2014
  • Grudzień 2013
  • Listopad 2013
  • Październik 2013
  • Wrzesień 2013
  • Sierpień 2013
  • Lipiec 2013
  • Czerwiec 2013
  • Maj 2013
  • Kwiecień 2013
  • Marzec 2013
  • Luty 2013
  • Styczeń 2013
  • Grudzień 2012
  • Listopad 2012
  • Październik 2012
  • Wrzesień 2012
  • Sierpień 2012
  • Lipiec 2012
  • Czerwiec 2012
  • Maj 2012
  • Kwiecień 2012
  • Marzec 2012
  • Luty 2012
  • Styczeń 2012
  • Grudzień 2011
  • Listopad 2011
  • Październik 2011
  • Wrzesień 2011
  • Sierpień 2011
  • Lipiec 2011
  • Czerwiec 2011
  • Maj 2011
  • Kwiecień 2011
  • Marzec 2011
  • Luty 2011
  • Styczeń 2011

Kategorie

  • ekonomia
  • film
  • historia
  • książka
  • kultura
  • motoryzacja
  • nauka
  • pies
  • poezja
  • polityka
  • prawo
  • przyroda
  • psychologia
  • satyra
  • sport
  • Uncategorized
  • wiara

Meta

  • Zarejestruj się
  • Zaloguj się

Blog na WordPress.com.

Prywatność i pliki cookies: Ta witryna wykorzystuje pliki cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, zgadzasz się na ich użycie. Aby dowiedzieć się więcej, a także jak kontrolować pliki cookies, przejdź na tą stronę: Polityka cookies