Tagi
"W Jezioranach", biegły, doktorat honoris causa, frustracja, II RP, III RP, Jabłońscy, Jabłoński, Kaczyński, obywatel i państwo, patriotyzm, Pieniążek, PiS, Piłsudski, PO, Polska, prawo, PRL, psychuszka, Sąd, sędzia, Temida, Uniwersytet Jagieloński, USA, zdrowie psychiczne
Znakomity sędzia Maciej Jabłoński z III Wydziału Karnego Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy, to wynalazcza znakomitość i kontynuator najlepszych tradycji „polskiego wymiaru sprawiedliwości” po roku 1945. Ten za państwowe pieniądze mecenas biegłych, zamówił był u nich ekspertyzę na okoliczność zdrowia psychicznego prezesa Jarosława Kaczyńskiego, przez co wykazał się empatią i altruizmem wielkim. Hasło bliźniego „zdrowie przede wszystkim” – nie jest dla tego działacza Temidy czczym frazesem, czego przywódca Prawa Prawa i Sprawiedliwości doświadczył i jeszcze doświadczy na własnej skórze. W pogotowiu czeka już zapewne nawet ekspert dermatolog, gdyby okazało się, że skóra prezesa nie jest tak gruba, jak się powszechnie sądzi. Generalnie sędzia ów zamierza się trzymać własnych dobrze zabezpieczonych i funkcjonujących w stylu connect – 4 liter – niczym u rodziny Jabłońskich w powieści radiowej „W Jezioranach”.
Powstaje pytanie jak to się dzieje, że po 22 latach transformacji do dzieła mogą się zabierać tego typu fachowcy od prawnej roboty? Po pierwsze wiedza wynoszona z polskich uczelni, nie osiąga poziomu wystarczającego, aby przyszły sędzia czy prokurator posiadał jakościową przewagę nad laikiem o procesach oceniania i podejmowania decyzji, sposobach ich optymalizacji, odróżniał stany od cech mentalnych, rozumiał naturę kłamstwa i funkcjonowania umysłu. Słowem wiedza dotycząca psychologii sądowej, w odróżnieniu np. od prawników w USA funkcjonuje w Polsce na nieporównanie niższym poziomie. Stąd ucieczka w procedury, często niestety pojmowane opacznie. Głównym celem każdego adepta decydującego się na karierę sędziego, jest otrzymanie stosownej nominacji od prezydenta. Po tym akcie, teraz już z licznymi przywilejami arbiter, nie musi się specjalnie wysilać czy rozwijać swojej wiedzy, gdyż immunitet załatwia prawie wszystko. Obok tego na uczelniach i w gremiach zarządzających sądami, oraz kształtujących prawnie i osobowościowo nowych adeptów tego zawodu, dominuje stara gwardia, która dała się już dostatecznie we znaki demokratycznym zapędom naszego narodu. Podejście na psychuszkę nie było w PRL niczym nieznanym, a obecnie za sprawą Platformy Obywatelskiej wychowującej społeczeństwo pod swoje antypolskie dyktando – przeżywa swoistą restytucję. Takie urabianie na studiach prawniczych i później w trakcie aplikacji, może skutkować frustracją, którą sędzia skłonny jest obdzielić podsądnych, niejako za darmo. Dzisiaj w Polsce owo obdzielanie, w szczególny sposób dotyczy osób o postawie patriotycznej, którzy dlatego, że taką prezentują, stają się ofiarami nader perfidnego wyrachowania. W konsekwencji koło się zamyka i w tym dziele uczniowie przejmują pałeczkę po swoich mentorach. Działa to niczym samosprawdzająca się przepowiednia, rujnując tym samym możliwość identyfikacji obywatela z państwem. Jak widać w Polsce niezadbany sad i stronniczy sąd mają wiele cech wspólnych, do których należy także rodzenie robaczywych owoców – szczególnie jabłek. Świętej Pamięci Profesorze Antoni Kazimierzu Pieniążku ratunku dla naszych owoców, bo po ich znakomitej jakości chcemy m.in. poznawać, że jako Polacy i obywatele świata jesteśmy czegoś warci..
PS. W 1920 roku Naczelnik Państwa Józef Piłsudski otrzymał z prawa doktorat honoris causa Uniwersytetu Jagielońskiego. Przemawiając na stosownej uroczystości wyraził żartobliwie zdziwienie, że on który łamał prawo walcząc o niepodległość Ojczyzny, o ironio, otrzymuje teraz to wspaniałe wyróżnienie. Tak było w II RP. W III RP patriotów walczących o Polskę i polską rację stanu, aby zamknąć im usta, częstuje się w zamian nie uznaniem, ale uszykowanymi procesami sądowymi. Oto cała prawda do czego doszliśmy w naszym kraju w roku 2011. Niestety, ale to jeszcze nie koniec.