Tagi
Ceran, Chevrolet Captiva, Ford Kuga, Honda CR-V, Hyundai ix35, Kia Sportage, Land Cruiser 150, Land Rover Freelander, Mitsubishi Outlander, Nissan Qashqai, Polska, SsangYong Korando, stonka, Subaru Forester, Tiguan, TopGear, Toyota RAV4, Truman, Yeti
TopGear (edycja polska) to magazyn motoryzacyjny, z którego z pewnymi wyjątkami o samochodach wiele dowiedzieć się nie można. Podobnie jest z programem telewizyjnym. Oba zajmują się głównie opowiadaniem głodnych kawałków i tworzeniem mitów. Są to kancery w klaserze motoryzacji. W numerze magazynu na lipiec ukazał się artykuł anonsowany na okładce jako „Toyota RAV4 i reszta klasy SUV. Wielki test 11 aut”. Niby doceniono w ten sposób Toyotę, która stała się jakby punktem odniesienia dla pozostałych samochodów, co niestety nie znajduje potwierdzenia w treści artykułu. Wewnątrz numeru z kolei dodatkowy tytuł brzmi „Połączenie marzeń”, a w nagłówku marki aut podane są w kolejności alfabetycznej. Ponieważ z niewiadomych przyczyn w artykule nie uwzględniono pojazdów koncernu Volkswagena (np. Tiguan czy Yeti) publikacja jest w zasadzie odbiciem dorobku 2 krajów azjatyckich – Japonii i Korei Płd.. Autorem artykułu jest niejaki Piotr Ceran, który miał kiedyś program w telewizji, ale długo w niej miejsca nie zagrzał. Teraz pisuje rzeczy, które są miszmaszem elementów w samochodzie istotnych i kompletnie niewartych uwagi. Proporcje obu tych kwestii pozostają mniej więcej w stosunku 1:4. Kończące publikację zdjęcie 3 samochodów posiada podpis: „Kiedy uda się skrzyżować Forda, Land Rovera i Kię powstanie SUV idealny”. Twierdzenie czegoś takiego jest równie trafne jak postulat połączenia: powabnej kobiety, z płynącym bajdewindem żaglowcem i galopującym koniem tylko dlatego, że wszystkie mogą być piękne, w zasadzie absolutnie. Tymczasem z trójki wymienionych pojazdów nie warto interesować się Freelanderem, gdyż jego cena 180 180 zł (autor podaje 45 500 euro) jest tego rodzaju, że dopłacając relatywnie mało bo 9 820 zł, można nabyć wóz nieporównywalny pod każdym względem czyli Toyotę Land Cruiser 150 (silnik diesla 3,0 i 190 KM, 410 Nm). Z kolei Kuga jest tak nisko zawieszona, że właściwie nie jest SUV-em, a jedynie jego stylizacją. Pozostaje atrakcyjnie wyglądająca i cenowo rewelacyjna Kia. Lecz z innych powodów osoba znająca się jako tako na rzeczy, na samochód ten się nie zdecyduje, gdyż jest on w całej stawce najmniej prestiżowo rozgarnięty. Przypatrzmy się zatem opisanym przez red. Cerana modelom, pod kątem merytorycznej przydatności czynionych przez niego uwag.
Captiva – 2,2 l (cena od 114 990, a nie 118 900 jak podano w artykule) ma silnik diesla o największych możliwościach (pominąwszy Land Freelandera) – 184 KM i 400 Nm, przy dość niskim spalaniu – 6,6 l/100 km oraz najlepszej wspólnie z Hondą dynamice – 9,6 s do 100 km/h. Samochód zdaniem red. Cerana pełen sprzeczności, choć o obszernym wnętrzu z możliwością zainstalowania dodatkowych 2 siedzeń, co sprawia, że może być pojazdem 7 osobowym. Jeżeli Chevroleta, ze względu na nisko umieszczony przedni spojler uzna się za pełen sprzeczności, to będąc konsekwentnym, za taki sam winno się również uważać Kugę, która w całości jest nisko zawieszona. Jednak w razie czego łatwiej jest wymienić lub przekształcić spojler, niż zmieniać zawieszenie pojazdu. Tym samym Captivę łatwo uczynić SUV-em, podczas gdy Ford raczej na zawsze pozostanie samochodem segmentu ‚C’.
Kuga – 2,0 (od 120 500, a nie 129 500) z silnikiem diesla o dobrych możliwościach – 160 KM (artykuł 163) i 340 Nm, przy spalaniu rzędu – 6,8 l/100 km i dynamice 9,9 s do 100 km/h. Jak już wspomniano nie jest to SUV, ale dobrze się prowadzący samochód z 2 sprzęgłową skrzynią, która reaguje jednak, jak napisał autor wolno, co czyni zainstalowanie jej absurdalnym (istotą skrzyń dwu sprzęgłowych powinna być błyskawiczna zmiana przełożeń). W sumie to Ford, jest samochodem pełnym sprzeczności.
CR-V – 2,2 l (od 119 900, a nie 124 900) z silnikiem diesla o niezłych możliwościach – 150 KM i 350 Nm, przy dość niskim spalaniu – 6,5 l/100 km i dynamice 9,6 do 100 km/h. Niestety „w Hondzie przeniesienie napędu na tył trwa wieczność” (autor), co czyni ten pojazd SUV-em niepełnowartościowym. Chyba, że komuś zależy, jak pisze red. Ceran, na wykończeniu wnętrza na wysokim poziomie, które to niewątpliwie osłodzi użytkownikowi życie, kiedy np. zakopie się w śniegu nocą w górach. Będzie miał możliwość przytulenia się do miękkich materiałów okrywających kokpit. Proponuję zatem zawczasu zainstalować w tym samochodzie ogrzewanie postojowe. Będzie fajnie.
ix35 – 2,0 l (autor podaje cenę od 82 900, tymczasem cena najniższa samochodu i to z napędem 2WD oraz z tym samym motorem to 87 900) z silnikiem benzynowym o świetnych możliwościach – 163 KM i 194 Nm i przy relatywnie bardzo niskim spalaniu rzędu 7,6 l/100 km i dynamice 10,2 do 100 km/h (zadziwia nie uwzględnienie wersji dieslowskiej – 102 900 zł, 2,0 l, 136 KM). Autor publikacji stwierdził, że samochód „nieźle radzi sobie …w zakrętach” lecz silnik potrzebuje wysokich obrotów. Ciekawe, że red. Ceran nie był łaskaw zauważyć, iż testowane auto było zdaje się 2 napędowe, bo tylko w takiej sytuacji jest możliwa podana w artykule cena oraz zużycie paliwa, przy jednoczesnym utrzymywaniu silnika na wysokich obrotach.
Sportage – 2,0 l (od 84 300, a nie 92 300) z silnikiem diesla o słabych jednak możliwościach – 136 KM i 314 Nm, przy bardzo niskim spalaniu – 5,5 l/100 km i dynamice siłą rzeczy relatywnie słabej 10,8 s do 100 km/h. „Rażenie dizajnem … Przyznajcie się, [że] po części auto kupujecie dla sąsiadów”. Jednocześnie „powierzchnia szyb jest tak mała, że każdy Sportage powinien mieć seryjne czujniki parkowania z tyłu” (autor). Jedynie ta druga uwaga ma jakąś wartość. Właściwie samochód jako SUV jest beznadziejny, choć imponuje ciekawą karoserią i wnętrzem oraz jest na tle rywali tani.
Freelander – 2,2 l z silnikiem diesla o znakomitych osiągach – 190 KM i 420 Nm, przy spalaniu rzędu 7,0 l/100 km i najlepszej dynamice 9,5 s do 100 km/h. Auto bardzo dobre do jazdy w nie za bardzo wymagającym terenie. „6-stopniowa przekładnia …na asfalcie przełykająca poszczególne biegi z namysłem makrobiotyka, co opóźnia i tak flegmatyczne przyśpieszenia” (autor). To są bzdury, gdyż jest to najlepiej rozpędzający się samochód w całej stawce. Można nawet zaryzykować tezę, że w ogóle najlepszy, lecz niestety absurdalnie drogi.
Outlander – 2,3 l (od 126 050) z silnikiem diesla o niemałych możliwościach (największy silnik) – 177 KM i 380 Nm i niskim spalaniu 6,5 l/100 km oraz dobrej dynamice 9,8 s do 100 km/h. Redaktor Ceran zwraca ponadto uwagę na krótki skok zawieszenia i opuszczaną do poziomu dolną część klapy bagażnika. W zasadzie z artykułu nic więcej istotnego o przeboju Mitsubishi na polskim rynku się nie dowiemy. Dziwne.
Qashqai – 2,0 l (od 105 900, wersja przedłużona [+2] 107 900) z silnikiem diesla 163 KM i 340 Nm, niemałym spalaniu 7,0 l/100 km i najgorszej, ze względu na automatyczną skrzynię biegów dynamice 11 s do 100 km/h. Skrzynia ta ma możliwość ręcznej zmiany przełożeń i wtedy samochód staje się żwawszy. Okazuje się ponadto, co przyznaje sam autor, że: „Nijak nie rozpoznacie, czy macie do czynienia z SUV-em, czy tylko przednionapędową osobówką o lekko uniesionym nadwoziu”. Po co zatem przepłacać za coś, co nawet nie wygląda i nawet nie udaje tego, do czego zostało stworzone.
Korando – 2,0 (od 86 800, a nie 105 200) z silnikiem diesla o sporych możliwościach – 175 KM i 360 Nm i niskim spalaniu 6,4 l/100 km oraz dynamice rzędu 10 s do 100 km/h. Samochód z pewnością wart uwagi ze względu na atrakcyjną cenę i bogate wyposażenie. Jego właściwości do jazdy w terenie są dużo lepsze, niż prawie wszystkich ocenianych konkurentów. Tymczasem red. Ceran tego nie dostrzega, a wypisuje androny o komputerowym pochodzeniu projektu nadwozia i posługuje się starą oraz beznadziejną śpiewką o twardości i siermiężności plastików. W ogóle tekst o SsangYongu jest jednym z dłuższych i słusznie, bo auto jest ciekawe, mając jednocześnie dość komfortowe zawieszenie. Niestety mnogość słów w artykule, nie idzie w parze z rzetelnością podawanych argumentów. Podstawową wadą Korando jest to, że produkująca go firma nie ma prestiżu, ani też nie jest godna zaufania (onegdaj nagłe wycofanie się z rynku polskiego i zostawienie „na lodzie” klientów).
Forester – 2,0 l (od 23 000 euro [ok. 91 080 zł]) z silnikiem benzynowym, co bardzo dziwi, gdyż dostępna jest wersja z rewelacyjnym silnikiem diesla – 0k. 110 880 zł, 147 KM i 350 Nm, która jest i tak tańsza od większości prezentowanych w omawianym artykule wersji samochodów. Ów silnik benzynowy natomiast ma 150 KM i 198 Nm i charakteryzuje się raczej umiarkowanym spalaniem 7,5 l/100 km oraz przyśpiesza w 10,7 s do 100 km/h. W opisie Subaru red. Ceran zawarł kompletnie niezrozumiałe zdanie, że mianowicie: „Stały napęd na cztery koła nawet na suchej, równej nawierzchni daje kierowcy duże poczucie bezpieczeństwa”. Konia z rzędem temu, kto rozumie o co tu chodzi. To stały napęd Forestera miałby ewentualnie przeszkadzać w jeździe po równym i suchym asfalcie. W czym rzecz ? Przecież tego typu czteronapędówkami jeździli i jeżdżą kierowcy w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Inne idiotyczne dywagacje autora np. na temat wyglądu auta, możemy sobie darować, z wyjątkiem jednej z nielicznych – bardzo fachowej: „Najlepsze w Foresterze jest niewidoczne dla oczu. Stały napęd 4×4 daje duże poczucie bezpieczeństwa” (podpis pod fotografią)*.
RAV4 – 2,2 l (od 131 800, a nie 139 900) z silnikiem diesla 150 KM i 340 Nm, z bardzo niskim spalaniem 6,2 l/100 km oraz z przyśpieszeniem 10,8 s do 100 km/h. W związku z tym, że testowany wóz wyposażony został w automatyczną skrzynię biegów, zarówno zużycie paliwa jak i dynamikę samochodu trzeba ocenić wysoko. Jednocześnie za 138 200, a więc mniej niż najniższa kwota podana przez red. Cerana, Toyota oferuje wersję również 2,2 l ale D-CAT, która rozwija moc 177 KM i moment obrotowy 400 Nm przy 9,5 s do 100 km/h. Niezrozumiałe zatem dlaczego w artykule prezentuje się wersję „Rawki” słabszą, ale droższą, podczas gdy podejście do innych marek jest raczej akurat odwrotne. O aucie testowanym autor wspomina, że: „Łopatki przy kierownicy działają szybko”. Wzmianka ta, niejako przy okazji, informuje czytelnika, że wóz posiada możliwość ręcznej zmiany przełożeń. Pozostałe uwagi są banalne, gdyż największy na świecie producent samochodów, nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Tak zwana średnia jest zawsze zapewniona, więc nie warto z tym wyskakiwać.
Summa summarum pisanie red. Cerana jest twórczością wyobraźni raczej, niż realnej oceny możliwości poddanych sprawdzianom aut. W tej sytuacji ratowanie się czymś w rodzaju bon motów nie może, niejako z definicji, przynieść ich autorowi sukcesu. Dochodzi do tego wyraźna niechęć do samochodów tego typu, zamanifestowana podpisem pod jedną z fotografii, a mianowicie: „Auta typu SUV zalewają nasze drogi niczym stonka pola uprawne. Tyle że są bardziej pożyteczne”. Jak się nie lubi czegoś, co ma się ocenić, to efekt starań pozostaje zwykle mizerny. Tak jest i tym razem. Choć może niezupełnie, gdyż po tylu latach dzięki red. Ceranowi zrozumiałem, że „zrzucana na Polskę przez imperialistów amerykańskich pod wodzą Trumana – stonka” – jedynie tylko cokolwiek, ale jednak była pożyteczna. Zgadzam się z tym całkowicie w imieniu kur i innego kochanego ptactwa.
———-
* Do tego jeszcze tautologia „niewidoczne dla oczu”. To stały punkt programu red. Cerana – dwa słowa zamiast jednego. W sumie permanentnie dużo pisaniny mało treści.