Gdybyś nie był sobą, byłbyś kimś. W kraju naszym, zgnębionym przez ostatnie ponad 3 lata łapami PO, coraz więcej młodych ludzi tę prawdę rozumie. Dlatego paradoksalnie emigracja zarobkowa daje szansę ocalenia własnej osobowości, mimo trudów z tym związanych. Do tego w naszym kraju doszło. Doszło też, na wniosek śp. Janusza Kochanowskiego* do prawnego dania po pysku tym, którzy wzniecili stan wojenny w 1981 r. Jakie tego będą konsekwencje – na razie na pewno żadne, względnie mizerne. Z czasem dopiero, jak towarzysze zaczną naturalnie odchodzić, pojawią się stosowne rozstrzygnięcia praktyczne. Za wszystko i tak zapłaci Rzplita i w to im graj, bo o to w gruncie rzeczy cały czas chodzi. A kiedyś inaczej to bywało. Oto za dostarczenie wojsku za małych onuc i butów, do tego rozpadających się – za sprawą Wielkiego Marszałka osoby winne zapłaciły głową. Tak się rzeczy miały w roku 1920. W wieku XVII niejaki Stefan Czarniecki za wykroczenia karał włóczeniem końmi, „aż mózg na boki pryskał”. Ledwie się z tego wykaraskał wojewoda wileński Paweł Sapieha za wypuszczenie wojsk szwedzkich z pułapki w widłach Sanu i Wisły. „Co mi do łba strzeli” doprowadziło natomiast pewnego oficera do kary chłosty, po której zmarł za śmiertelne kopnięcie ukochanej przez Jana III Sobieskiego wydry, która miała pecha wyjść feralnej chwili przed namiot. Generalnie my Polacy jesteśmy za łagodni. Całemu temu towarzystwu, które nie zrozumiało, że Okrągły Stół był etapem na drodze dochodzenia do niepodległości i suwerenności naszej Ojczyzny, trzeba było dać po pyskach już dawno. Ponieważ to nie nastąpiło, dziadostwo to poczuło się jak myszy w gumnie i zaczęło „zżerać” Polskę w przyśpieszonym tempie. Co można zrobić dzisiaj? Dopuścić młodych do stanowisk. Wtedy różne łamańce, czynione na użytek zabezpieczenia się przed odpowiedzialnością, nie będą miały sensu. Zolle i Safjany** (obaj niesławni przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego) niech zarażają w innych krajach. Tego ostatniego już wyeksportowano do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Dzięki ci Boże. Tego pierwszego można by i to jak najszybciej, wywalić do jakiejś agendy prawnej ONZ, by nie zainfekował Polski, już do końca. Niech tam zgarniają forsę. Polska musi odetchnąć od takich stróżów prawa i „patriotów”, może wtedy wyjdzie na ludzi.
———-
* Trzeba zrobić wszystko co w naszej mocy, aby uświadomić społeczeństwu dorobek śp. Rzecznika Praw Obywatelskich. Jeżeli tego nie zrobimy, nie będziemy warci nawet funta kłaków. „Wspaniały” Trybunale Konstytucyjny, kiedyż to wróci sprawa waszego spartolonego orzeczenia w sprawie Ustawy Lustracyjnej (przewodnictwo geniusza mgr. Jerzego Adama), które tak prawnie zniszczył dr Janusz Kochanowski.
** Marek Henryk, „gdyż niedaleko pada jabłko od jabłoni” jest synem fenomenalnego scenarzysty m.in. „Stawki większej niż życie” Zbigniewa (1/2 Andrzeja Zbycha), że o innych jego „walorach nie wspomnę”. Oto Hans Kloss, główny bohater ‚Stawki’, gdzie się nie pojawił (Szczecin, okolice Kurska, Warszawa, Paryż, itp.) tam Niemcy ponosili niewymowne klęski. I oto ani Abwehra ani Gestapo nie rozgryźli Hansa do końca wojny, kiedy dopiero sam się ujawnił „, robiąc koło piór” Amerykanom w obozie jenieckim. Jaki ojciec taka logika, jaka logika taki syn, jaki syn taka logika, jaka logika takie orzeczenia m.in. w sprawie adwokatury. Mój profesor logiki w grobie się przewracał, kiedy słuchał orzeczeń Trybunału, pod przewodnictwem tej ‚koźlej skóry’. A w Sowietach jednak inaczej „17 mgnień wiosny”, mimo że skłamane, to logicznie spójne. Teraz wiadomo dlaczego niektórzy „Polacy”nie mogli, choć podobno chcieli, w Sowietach pozostać. U ruskich akcja toczy się 17 dni (luty 1945 r. w Berlinie). U nas lata od 1941 – napad Niemiec na Sowiety (przecież nie na Polskę w 1939 r.) do 1945. Tam Julian Siemionow był scenarzystą, u nas Andrzej Zbych (para Szypulski, Safjan). I sprawa się wyjaśniła dlaczego to Ruso-Sowiety rządzą Polską, a nie na odwrót. W Sowietach kolektywizm, a dzieła tworzono indywidualnie. U nas niby „każdy sobie rzepkę skrobie” a pisanina jest kolektywna. Cholera jasna …