Dla uwzględniających przesłanki historyczne, pozytywnie i obywatelsko myślących o Rzplitej Polek i Polaków od ponad 3 lat nastały czasy najgorsze z tych 22, które prawie za nami. Już w ok. 3/4, i rzecz posuwa się dalej, pola szachownicy opanowane zostały przez kwakwarakwę, która swoje zamiary uzasadnia i obwieszcza już nie za pomocą „porządnych narkotyków ale nędznych dopalaczy”. Nauka nie poszła w las i od razu widać, że jabłko jak zwykle niedaleko padło od jabłoni, tym samym zamiana czekolady w wyrób czekoladopodobny, zyskała swą jakże nowatorską tym razem dopalaczową formułę. Jednym słowem wróciło stare udające nowe, tak jak np. WSI jako SOWA, której z kolei na ‚szczastie’ skrzydłami pomachała WRONA, symbolizująca początek ale nie koniec PRL. Wyleciało z podrobionych kokonów nowe pokolenie nocy, ciem udających jedwabiodajne motyle. Towarzystwo to obsiadło trzymane specjalnie dla nich stanowiska w TVN-ach, Gazetach Wyborczych, Radiach – Zetach, Superstacjach, Politykach – wystarczy wyliczania szkoda miejsca. Pod dyskretnym okiem „specjalistów” od diamatu oszlifowanych jeszcze przed rokiem 1989 – ćmy ruszyły do dzieła. Wyposażone w starą treść a nową formę, dyskontują, to co wpoiły im na studiach znakomitości naukawe z różnych dziedzin zwane profesorami typu choćby: Ireneusza i Edmunda – socjologia, Janusza – psychologia, Tomasza – historia, Romana – politologia, Andrzeja czy Marka Henryka – prawo, oraz wielu, wielu innych**. Jednocześnie ćmy uodporniono na racje ewidentne, podawane przez znakomitości: nieżyjących już – historyka Jerzego Łojka i socjologa Jana Strzeleckiego, a także aktywnie działających – literaturoznawcy Jerzego Pomianowskiego, socjologów Jadwigę Staniszkis i Andrzeja Zybertowicza psychologa Tadeusza Tyszkę, filozofa Ryszarda Legutkę. Uznając pierwszych za alfę, odmawiając prawa do bycia omegą drugim, stali się oni w ten sposób „APOSTOŁAMI WIECZNEGO REGRESU” jak takich piewców od początku sparciałej nowoczesności, nazywał sam Charles de Gaulle. Pod koniec roku 2005, ćmy dzieło swoje główne, zaczęły od ostrzeżeń i straszenia braćmi Kaczyńskimi. Robiono to za pomocą propagandy „rynsztoka” opracowywanej od czasów Rewolucji Francuskiej przez tzw. Górali a później ich następców „orędowników pokoju”, opiewających socjalizm w Sowietach, w III Rzeszy i we Włoskiej Republice Socjalnej. Okazało się jednak, że obsobaczanie to nie objęło jednego kwakacza – Turkana, a wręcz przeciwnie ten gatunek kaczki wychwalano pod niebiosa. Postąpiono zatem w myśl „obiektywnej” rzecz jasna zasady, że wszystkie kwakacze są wprawdzie równe ale jeden jest wszak równiejszy. Turkan mimo felerności funkcjonalnej swojego kwakania uzyskał wsparcie hodowców drobiu z królem ciemności SOWĄ na czele i rozkwakał się na dobre. Po częściowym oddziobaniu dwóm braciom Kazarkom puchu, w tym jednemu szczególnie dotkliwie, zaczął dobierać się do piór pozostałym mieszkańcom kurnika, a także dowalił pilnującemu go Szetlandowi. Aktualnie zajął się specjalnie puchem zdeponowanym w OFE. Pomaga mu w tym Bielaczek i zupełnie po cichuteńku warszawska Grzywienka. Wogóle Turkan stał się jak w gorącej wodzie kąpany. Ostatnio z dziobem Napoleona sprzed bitwy pod Borodino wybrał się do Brukseli i scholerował kwakaniem Mandarynkę i Szlachara. Jezus Maria jeszcze w wyniku retorsji zabiorą jaja dobrodziejce wszystkich kwakaczy Podgorzałce, i co my biedni wtedy zrobimy. Sytuację poprzez wskrzeszenie Trójkąta Weimarskiego usiłuje ratować Krakwa udająca Uhlę. Ogólnie rzecz biorąc zdaniem kwakwarakwy Turkan nie zajmując się tzw. rzeczami poważnymi robi genialnie. Jego ostatnie osiągnięcie w postaci wyeliminowania z przestrzeni publicznej billbordów i spotów wyborczych, przy jednoczesnym dopuszczeniu do senatorstwa a przez to uratowanie przed odarciem w Farmutilu z puchu i z mięsa Świstuna, określają jako majstersztyk. Na konferencji prasowej jako nowy senator kurnika od razu zadeklarował on 100 kłosów zboża skonfiskowanego w ramach grzywien Leppałce, na budowę jeszcze za życia Turkana, jego pomnika jako Świętowita. Jednocześnie zaproponował, żeby tonę puchu dostarczyła jedyna już Kazarka i jej przyjaciele: Lodówka, Sterniczka, Zbrojówka, Kamieniuszka i Birginiak. Aktualnie w imieniu kurnika z inicjatywą ustawodawczą wystąpił kwakacz z ludu Płaskonos jamajski. Projekt, który wszedł na szybką ścieżkę legislacyjną, przewiduje stałe dodatkowe opodatkowanie Kazarki i jej przyjaciół. Bronią się one wskazując, że z powodu oddania nadmiernej ilości puchu już marzną. Senator Świstun zaproponował jednak rozwiązanie w postaci przewiezienia wszystkich zmarźluchów, do dobrze ogrzanego i wyposażonego w łazienki Farmutilu. Jutro głosowanie, pojutrze wyjazd. Nie zmieni tego zapewne nawet list otwarty skierowany przeciwko Turkanowi, a napisany przez wylanych na jego wniosek z kurnika: Gągoła, Piżmówkę, Ogorzałkę i Różeńca. Oburzona napisaniem listu, a zakochana w Turkanie Cudokaczka, zniosła przedwcześnie jajo. Z dobrze poinformowanych źródeł wiadomo, że na świat przyjdzie wcześniak kaczor Krzyżówki. Ze starej jak świat przepowiedni Edredona nostradamskiego wynika, że Turkan wzięty w krzyżowy ogień pytań dotyczących lotów we mgle, pośliźnie się na skorupce od jaja swojego potomka i złamie sobie dziób. Zamówienie na jego pomnik zostanie odwołane a Świstun, Bielaczek i Grzywienka trafią do restauracji chińskiej na przesłuchanie. Entliczek pentliczek, czerwony kurniczek, na kogo wypadnie, na tego bęc.
PS. George Orwell wydał swój „Folwark zwierzęcy” w roku 1945. Niestety jeżeli nic się nie zmieni, a obywatelom nadal serwować się będzie blagę udając, że się ich informuje podczas gdy w rzeczywistości, robi się ich w konia (w oryginale zwierzę to zostało oddane do rzeźni /Farmutilu/ mimo, że na folwarku pracowało najciężej i miało przejść na emeryturę), to będą tego przykre konsekwencje. W folwarku ofiarą polityki świń został koń. W Rzplitej 10.04.2010 roku Prezydent Prof. Lech Kaczyński, który jak dobry, poczciwy koń właśnie pracował ciężko i skutecznie – dla Warszawy, dla Polski.
———-
* Nie wypada, co prawda tłumaczyć tego, w czym czytający od razu się zorientuje. Jednak Turkan czytane wspak daje Na(krut). To z kolei może kojarzyć się z o(krut)nikiem a zarazem z połączeniem słów – (na krót)ko.
** Po wybiciu się na bardzo jeszcze rachityczną niepodległość w 1989 r. okazało się, że na dobry początek otrzymaliśmy w spadku ok. 80 tys. tajnych współpracowników policji politycznych różnych maści i tysiące instruktorów marksizmu-leninizmu. Część z tych ludzi nadal funkcjonuje zawodowo w przestrzeni publicznej i robi to skutecznie, skoro mamy takich dziennikarzy.