Tagi
Bóg, Belka, III RP, Komorowski, PO, Polska, Rzplita, Sienkiewicz, Sztukmistrz z Sopotu, Łódź
Za to, coś Tusk uczynił, w męce odejdziesz
A więc dintojra między agenciarzami, której odgłosy dochodziły z wybrzeża od dawna, jak się okazuje ma miejsce także i w centrali i to na szczytach władzy. To nie pierwsza tego typu rozgrywka na przestrzeni funkcjonowania III RP. O ile jednak poprzednie miały miejsce nade wszystko między agenciarzami cywilnymi i wojskowymi, to ta najnowsza jest konfliktem handlarzy Polską proweniencji Wschodniej i Zachodniej. O tym zdają się mówić nagrania podsłuchanych przez ‚kelnerów’ a opublikowanych tu i ówdzie rozmów prominentnych działaczy rządzącej naszym krajem szajki, która znalazła swoją do okradania nas wdzięczną bazę w (P)iedestale (O)szczanym. Rzecz jasna nie tylko. Mimo, że sikuty członków tej zbrodniczej organizacji, zalewają już nam Rzplitą po uszy, to w dalszym ciągu znajdują się wśród rodaków osobnicy, którzy twierdzą, że w Polsce ma miejsce bez precedensu susza. Jedną z dziwniejszych person w rządzie Sztukmistrza z Sopotu jest osobnik mieniący się prawnukiem Henryka Sienkiewicza (czy to nie taki Sienkiewicz do tego Bartłomiej Henryk jak ‚Jezus’ Maria Karol Bronisław jest Komorowskim?). Jako minister spraw wewnętrznych uciął on sobie dyskutę, z mającym onegdaj podwójny pseudonim operacyjny Belką Markiem Marianem, aktualnie szefem Narodowego Banku Polskiego. Okazało się jeszcze raz, że belka z siennikiem idą w parze. Tę bezwzględną chuć agenciarzy na forsę ma zaspokoić Polska, z której za pomocą aktualnego rządu uczynili oni swą nierządnicę. Na używającego sobie na maksa alfonsa najbardziej nadaje się właśnie, dysponujący jak twierdzi imponującym ‚kapciem’ agenciarz z Łodzi. Ten wie, iż z sytuacji trzeba korzystać póki potencja sprzyja, i że go z takich przedsięwzięć, jak to jest w cywilizowanych krajach, w życiu nie rozliczą. I tu jest ‚pies pogrzebany’. Powtarza się zatem sytuacja z XVIII w. „Boże coś Polskę przez tak liczne wieki…”.
Czy tak w Polsce być musi?