Za to, coś Tusk uczynił, w męce odejdziesz
Ad vocem do wpisu ‚Najstarsze dziecko najzdolniejsze’? Ciekawe badania. Nowy Ekran
Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych poprzedniego wieku Holendrzy przeprowadzili potężne badania, w sprawie wpływu niedożywienia na intelekt dzieci urodzonych pod koniec II wojny światowej. Chcieli złodziejom rowerów, jak się nazywa Niemców w Niderlandach wystawić rachunek za lata okupacji ich kraju. Ponad 350 tys. młodych mężczyzn, którzy ukończyli 19 lat zostało zdiagnozowanych m.in. testem na inteligencję, który był narzędziem nieuwikłanym kulturowo (Raven). Było to ważne, gdyż w Holandii jako kraju kolonialnym żyli ludzie różnych ras. Wykryto silną zależność między kolejnością urodzin tych dzieci w rodzinie a poziomem inteligencji, tj. była ona coraz niższa u kolejnych dzieci. Wykluczono wpływ statusu społeczno-ekonomicznego, jako czynnika kształtującego odkrytą zależność. Rzeczy nie wyjaśniono. Wynikami tych badań zainteresowali się znakomity amerykański psycholog społeczny polskiego pochodzenia Robert Bolesław Zajonc oraz jego współpracowniczka Hazel Rose Markus, którzy rzecz tak oto wytłumaczyli.
Założyli mianowicie, że dzieci mają większy potencjał intelektualny, jeśli ich rozwój przebiega w środowisku bardziej w tym kierunku stymulującym. Chodzi o połączone oddziaływania zarówno rodziców jak i dzieci, co nazwali łączeniem się strumieni. Wartość pro intelektualną takiego środowiska można wyrazić liczbą, która jest średnią z poziomu inteligencji wszystkich członków rodziny. Średnia ta rzecz jasna cały czas się zmienia, gdyż dzieci rozwijają się i z powodu narodzin kolejnego dziecka. Można by zatem mniemać, że im większa jest rodzina tym bogatsze środowisko intelektualne. W konsekwencji dzieci przychodzące na świat później, dysponowałyby większymi możliwościami intelektualnymi. Niestety, Holendrzy wykryli, że jest odwrotnie – zatem? Zając i Markus zaproponowali koncepcję, w myśl której wraz ze wzrostem wielkości rodziny, przeciętna potencjału intelektualnego się obniża. W przypadku rodziny z jednym dzieckiem średnia połączonych strumieni jest równa sumie intelektu rodziców podzielonego przez 2. Ponieważ każdemu dorosłemu od 20 roku życia (każdy przeżyty rok to 5 pkt.) przypisuje się wartość maksymalną 100, zatem dwoje rodziców i noworodek to 66,7 gdyż 100+100+0=200:3=66,7 pkt. Jeżeli wkład dziecka w intelektualny potencjał rodziny zwiększa się o 5 punktów rocznie, to po dwóch latach będzie on równy 100+100+10=210:3=70,0. Jednak na świat w tej rodzinie przyszło nowe dziecko, zatem trzeba sumę jej potencjału intelektualnego podzielić teraz przez 4. Otrzymujemy więc 52,5, gdyż 100+100+10+0=210:4=52,5. Biorąc pod uwagę, że rodzina, co kolejne dwa lata powiększałaby się o kolejnego noworodka, jej potencjał intelektualny będzie spadał: dla 5 osób w rodzinie 46,0; 6 – 43,3; 7 – 42,9. Od tego momentu dochodzi do pewnego paradoksu, oto 6 dziecku towarzyszy już potencjał intelektualny wyższy niż przy 5 i 4 dzieciach mianowicie 45,0. Teraz wraz z kolejnymi przychodzącymi na świat dziećmi, potencjał intelektualny zwiększa się, lecz nigdy nie osiągnie poziomu rodziny z jednym noworodkiem tj. 66,7.
Jeżeli by poprzestać na tym wyjaśnieniu, to możnaby się spodziewać, że w najlepszej sytuacji jest jedynak, gdyż dzieci bez rodzeństwa rozwijają się w najkorzystniejszym z możliwych klimacie intelektualnym. Jednak jedynacy osiągali jedynie poziom pierwszego ziecka w rodzinie z czwórką dzieci. Dlaczego. Okazało się, że dlatego, iż nie stają się one nigdy ‚nauczycielami’, jak to by miało miejsce, gdyby w ich rodzinie było młodsze rodzeństwo. Bycie ‚nauczycielem’, stymuluje niejako dodatkowo własny rozwój. Tak samo jest z ostatnim dzieckiem w rodzinie. W sytuacji jedynaków psychologowie zalecają wzięcie do domu jakiegoś zwierzęcia. Staje się ono wtedy swoistym uczniem dla takiego dziecka, które dzięki temu zwiększa własne możliwości rozwoju intelektualnego. W sytuacji gdy na świat przychodzi jednocześnie para dzieci względnie trojaczki a może jeszcze więcej, nie ma odstępu między kolejnymi dziećmi. W takich razach testy inteligencji winny wykazywać, że wyniki tych dzieci są gorsze niż rodzeństwa niebliźniaczego. Tak jest w istocie. To co poprawia ich sytuację, to od początku życia towarzystwo rodzeństwa.
Pozostaje jeszcze kwestia takich rodzin, w których odstęp między narodzinami kolejnych dzieci jest bardzo duży. W skrajnych przypadkach okres od narodzin pierwszego do drugiego dziecka może wynosić nawet 15 lat i więcej. W takiej sytuacji drugie dziecko wkracza w potencjał intelektualny rodziny wyższy, niż ten, który zastają najstarsze dzieci – 68,7 wobec 66,7 (100+100+75+0=275:4). Okazuje się zatem, że duże odstępy między narodzinami umożliwiają młodszym dzieciom, przewyższenie innych, i niejako odwracają zależność między kolejnością urodzin a poziomem funkcjonowania intelektualnego.
Czy tak być w Polsce musi?