Oczkiem w głowie agentów nazwanych tu szachistami stał się Kościół Katolicki. Przez kilka pierwszych lat PRL wprawdzie organizowali oni szkolenia szczególnie na rzecz sportowców patriotów z klubów Żołnierzy Wyklętych, to jednak cały czas przygotowywali strategię powoływania na zgrupowania księży właśnie. Ta metoda szkoleniowa miała swoje zwieńczenie w postaci zajęcia się największym talentem owego czasu, Prymasem Polski późniejszym kardynałem Stefanem Wyszyńskim. Mimo wielkich starań, nie udało się jednak wpoić Metropolicie Gnieźnieńsko-Warszawskiemu moskiewskiej metody gry, i to mimo nowatorskiego treningu mentalnego. Metodę tę z łatwością przyswoili nielicznie jednak, tzw. księża patrioci.
Czas płynął i dopiero śmierć głównego na Polskę stratega szachowego Bieruta Bolesława, a następnie narzucona z centrum na Kremlu zmiana planów treningowych sprawiły, że z dalszego szkolenia Prymasa zrezygnowano. Nie zrezygnowano jednak z szukania wśród księży partnerów do gry w szachy, co trwa do dziś i jest na nowo przez wybitnie utalentowanego głównego w naszym kraju trenera herr Tuska Donalda Franciszka uprawiane. Trzeba przyznać, że z niemałymi sukcesami. Dzisiaj kontynuatorami tego dzieła wśród stanu duchownego, są m.in. tacy zaprzysięgli szachiści jak ks. Lemański Wojciech, o. Boniecki Adam Edward, bp. Pieronek Tadeusz Władysław, o. Wiśniewski Ludwik i paru innych, a także ci, którzy stan duchowny opuścili, lecz grę w szachy uwielbili i zapamiętale kontynuują jako instruktorzy w warunkach świeckich (to nie są wybitni gracze więc ich nazwiska pominiemy). Ostatnio za ich pomocą dzisiejsze władze szachowe wprowadziły do strategii gry element, będący swoistym gambitem pedofilskim, który mimo swojego unikalnego zastosowania lansowany jest jako strategia przełomowa, w rozgrywanej z Kościołem Katolickim w Polsce partii.
Co potrafią osiągnąć nowe władze szachowe, niech świadczy przykład partii rozegranych na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Tutaj z ramienia związku głównym trenerem został zaawansowany gracz, o dość skomplikowanym przydomku „Jezus” Maria Karol Bronisław. Wciągnął ci on do współpracy hierarchę kościelnego Metropolitę Warszawskiego dzisiaj kardynała Kazimierza Nycza. Ponadto w szkoleniu szachowym rozmodlonych pod Krzyżem Pańskim ludzi, pomogła jedna z najbardziej utalentowanych pań szachistek, czyli uwielbiająca wprowadzanie nowatorskich treści do głoszonych przez siebie katechez, prezydent Warszawy na wylocie Gronkiewicz-Waltz Hanna Beata.
W efekcie za pomocą nowoczesnych i wyrafinowanych oddziaływań doprowadzono do sportowego sukcesu, gdyż szachiści rządowi zdobyli główne trofeum turnieju w postaci Krzyża Pańskiego, ufundowanego przez polskich skautów czyli harcerzy. Gdyby jednak nie pomoc licznych sympatyków szachów, kibicujących kadrze związkowej, to ów sukces nie byłby możliwy. Za pomocą wyrafinowanego dopingu fizycznego i psychicznego sprawili oni, że modlitwy rywali straciły nośność, czyli kadrze katyńsko-smoleńskiej odpadło co najmniej jedno wynoszące je w górę skrzydło. Nie wytrzymali oni tego psychicznie, forma się załamała i to do tego stopnia, że jeden z nich zmarł, a wielu doznało licznych kontuzji, spowodowanych najpewniej długotrwałym niehigienicznym klęczeniem na kamiennym podłożu.
Turniej dowiódł, że kontynuacja z jednoczesną korektą, ze względu na koszty, niektórych metod treningu w szkoleniu szachowym po 1989 roku, zdała egzamin. Do rozstrzygnięcia pozostaje jednak kwestia, która mianowicie szkoła szachowa winna zachować w Polsce dominującą pozycję. Czy ta tradycyjna czyli kremlowsko-moskiewska, której gorącym zwolennikiem jest znakomity jej propagator „Jezus” Maria Karol Bronisław. Udowodnił on jej fantastyczną skuteczność sporządzając przy okazji liczne, jednak niejawne materiały szkoleniowe, cenne głównie do szkoleń talentów pochodzących z ‚wsi’. Tutaj szczególnie jako Myśliwy miał ci Bronisław dużo do powiedzenia.
Inną propozycję ma z kolei w rękawie inny trener szachów, czyli herr Donald Donaldowicz, który chce wprowadzić do szkoleń wyrafinowaną i równocześnie niezwykle nowoczesną modyfikację autorstwa Stasi. Jako jej podopieczny brał ci on udział w licznych turniejach szachowych, w wyniku czego po otrzymaniu Oscara doprowadził swoją drużynę do nieprawdopodobnych wprost sukcesów. Ten ci ma dodatkowo znakomicie rozpisaną metodologię zajęć szachowych, pod którą swe parafki postawili zarówno Władimir Władimirowicz, jak i Angela Dorothea.
Który z kierunków rozwoju szachów w Rzeczpospolitej weźmie górę, nie sposób dziś zdecydować. Prawdopodobnie jednak rzecz zakończy się kompromisem tj. powołaniem w dawnej już Polsce 2 związków szachowych. Jeden dla wschodniej, drugi dla zachodniej części kraju, z rozdzieleniem kompetencji wzdłuż rzeki Wisły, z wyłączeniem jednak Warmii i Mazur na rzecz związku zachodniego.
Największym wkładem ekipy Demostenesa naszych czasów bez wyrównanego ‚r’, czyli Donalda Franciszka, wspomaganego z całych sił przez utalentowane dziecko ortografii i logiki czyli „Jezus” Maria Karol Bronisława jest wylansowanie treningu szachowego metodą na zbiorowego samobójcę. Aż ciarki człowieka przechodzą na myśl jakie nowoczesne rozwiązania szkoleniowe, mogą zostać wprowadzone do praktyki już wkrótce, tj. dla zwolenników wylania z posady Gronkowca-Walcowanego, przy okazji patriotycznego Marszu Niepodległości 11 listopada, czy kolejnych wyborów do Parlamentu Europejskiego, samorządowych czy Rzeczpospolitej. Bądźmy jednak dobrej myśli, choć serwery Ruso-Sowietów – liczą, liczą, liczą cały czas*.
———-
* Słowa w oryginale dotyczą automatów, a zostały zaczerpnięte z utworu zespołu Klan pt. ‚Automaty’ właśnie.